+48 22 831 61 51 instytut@wyszynskiprymas.pl

Gniezno, Bazylika Prymasowska, 1 stycznia 1961, o północy

„Twoje są niebiosa i Twoja jest ziemia. Okrąg ziemski i wszystko, co go napełnia, Tyś ugruntował. Sprawiedliwość i prawo są tronu Twojego podporą” (Ps 88, Ofertorium)1 .

Ekscelencje, Prześwietna Kapituło Prymasowska,
Drogie Dzieci Moje!

Dziękowaliśmy Bogu w Te Deum za rok, który się skończył, i powitaliśmy Nowy Rok wołaniem: „Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo”.
Najwyższemu Stwórcy świata i stworzenia złożyliśmy hołd, który Mu się należy od nas, dzieci Bożych. Dziękowaliśmy Mu za niezliczone łaski, które nam dał w porządku przyrodzonym – w rodzinie i Ojczyźnie, i w porządku nadprzyrodzonym – w Kościele Bożym. Ale równocześnie złożyliśmy z uległością u stóp Bożych wszelkie trudy, udręki i cierpienia roku ubiegłego. Tak czynią dzieci, które z ufnością i pokojem umieją przyjmować od Boga zarówno dobro, jak i doświadczenia, które świat niesie.

UDRĘKI ROKU MINIONEGO

Rok, który minął, był niewątpliwie rokiem trudnym, tak dla Ojczyzny, jak i dla Kościoła świętego w Polsce. Był trudny dla Ojczyzny, bo choć z wielkim wysiłkiem i poświęceniem prowadzimy jej odnowę, nie szczędząc pracy i wysiłków, ciągle jeszcze oczekiwania i nadzieje nasze zdają się być dalekie do osiągnięcia. Ciągle za dużo jest udręki i niepokoju, cierpień i niedostatków. Nie wszyscy jeszcze osiągnęli upragnioną sprawiedliwość i dobrobyt gospodarczy.
I w życiu Kościoła świętego rok, który się skończył, był niesłychanie bolesny i trudny. Nie mam zamiaru wyliczać tu wszystkich cierpień, niesprawiedliwości i upokorzeń, których doznał Kościół święty w tym roku. Było ich wyjątkowo dużo, więcej niż kiedykolwiek w latach odrodzonej Ojczyzny. Najmilsze Dzieci, gdy jednak cały Naród jest udręczony, nie sposób, by Kościół święty nie był udręczony.
Nie chcemy zastanawiać się nad przyczynami tych udręk. Znamy je dobrze. Nie chcemy wypowiadać żalów, ani też rzucać oskarżeń, bo i to jest zbędne. Pragniemy natomiast spokojnie, cierpliwie i z ufnością złożyć wszystko w ręce Sprawiedliwego Boga i oddać pod opiekę naszej Najlepszej Matki. Ufamy, że dni,
które się przed chwilą zaczęły, wyrównają niejedną krzywdę, dadzą zrozumienie niejednej niesprawiedliwości, obudzą wolę czynienia pokoju w Ojczyźnie naszej i przyznania wszystkim – zarówno każdemu z nas, jak i rodzinom naszym, całemu życiu publicznemu i religijnemu – tego, co sprawiedliwie i słusznie nam się należy.

POCIECHY ROKU MINIONEGO

Mieliśmy też i swoje pociechy: i Ojczyzna, i Kościół.
Pociechy Ojczyzny w tym się wyrażają, że pomimo mnóstwa nieprzyjaciół, którzy tak często podnoszą głos przeciwko naszej wolności, nadal trwamy i umacniamy się w naszym bycie narodowym. Pociechą jest dla nas to, że lata upływają nam w niezależności narodowej, a już przez to samo zyskujemy argument i prawo do bytu. Rok ten obfitował w najrozmaitsze próby godzenia w nasz byt narodowy; jednak próby te spotykały się na ogół z należytą odprawą. Coraz lepiej ludzie trzeźwi widzą prawo Polski do niezależnego bytu w jej obecnych granicach. I nawet w tych szeregach, w których zazwyczaj nie dostrzegamy poszanowania praw Narodu, podnoszą się głosy trzeźwości, aby pogodzić się z tym, co Polska obecnie posiada. Podkreśla się słusznie, że najważniejszą rzeczą nie jest sprawa sporów granicznych, ale raczej zachowanie pokoju i uszanowanie praw wszystkich ludzi.
Są to głosy trzeźwości. Jakkolwiek nie możemy taić obaw z powodu współczesnej sytuacji całego świata, która mimo naszej najlepszej woli może być groźna i dla nas, czas mija, a czas jest najlepszym gwarantem praw człowieka. On też je umacnia. Ma to szczególne znaczenie dla bytu i praw naszego Narodu na Ziemiach Zachodnich. Dlatego też cieszymy się, że świat współczesny patrzy na Polskę pracującą i umacniającą się na tych ziemiach z roku na rok. Im więcej lat mija, tym jesteśmy pewniejsi naszego pokojowego posiadania.
Miał swoje radości, pomimo bólu i cierpienia, również Kościół Chrystusowy. Bo chociaż w tym roku ogromnie wzrosło nasilenie walki ateistycznej z Kościołem, rezultaty tej walki są nikłe. Widzimy również, że zmalały w widoczny sposób plagi moralne i społeczne, jak na przykład pijaństwo; jakkolwiek nie brak było jeszcze ciężkich win osobistych, nałogów i złych skłonności, które tak bardzo obniżały poziom naszego życia chrześcijańskiego. Lepiej też zrozumiano w tym roku, jak doniosłą rzeczą jest uszanowanie ludzkiego życia w rodzinie i jak trzeba go bronić. Zrozumiano też, że tak zachwalana w ubiegłym roku walka z życiem poczynającym się w łonie matki nie może być najważniejszym zadaniem Narodu. Owszem, obudził się lęk, gdy stwierdzono, że w samej Stolicy rodzi się coraz mniej dzieci. Trzeźwych ludzi zastanawia to i mówią otwarcie: „Nie tędy droga”. Jest to niewątpliwie zwycięstwo moralności katolickiej i uznanie jej wyższości nad wszelkimi próbami, tak dotąd nieudanymi, zastąpienia jej inną, nieznaną moralnością.
W naszym życiu religijnym zauważamy również pewne okrzepnięcie duchowe. Pomimo nadziei na zobojętnienie Narodu na sprawy Boga, przekonano się, że na razie nie są one usprawiedliwione. Owszem, ludzie trzeźwi rozumieją, że zobojętnienie Narodu na Boga i religię pociągnie za sobą zobojętnienie na wszelkie ideały i najszlachetniejsze porywy, będzie rzutować boleśnie nawet na poczynania i inicjatywy gospodarcze. Taka już jest natura człowieka, że gdy zobojętnieje na Boga, obojętnieje na wszystkie inne ideały i zaczyna coraz bardziej upadać w każdej swej inicjatywie, nawet gospodarczej.
Powoli więc dochodzimy do jakiejś trzeźwości, choć nie da się zaprzeczyć, że ateizm i bezbożnictwo, korzystając niesłusznie z pomocy społecznej, mocno głowę podnosi. Tym ważniejszą rzeczą jest dla nas, dzieci Kościoła Bożego, dochowanie wierności Bogu, Chrystusowi, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego pasterzom. Mamy wrażenie, że wzrasta zrozumienie, czym jest Kościół dla naszego Narodu. Zapewne, odpadają ci i owi, powodowani głównie lękiem o utratę chleba. Postawa rodziców w obronie religii w szkołach nie była na poziomie. Może i w rodzinach nie wszystko odpowiadało obowiązkom chrześcijańskich rodziców. Ale i tu budzi się lepsze zrozumienie. Najlepszym tego dowodem jest troska rodziców katolickich, którzy usilnie dbali, ażeby religia, przemocą i niesprawiedliwie, wbrew obowiązującemu prawu, usunięta ze szkół, była wykładana dzieciom i młodzieży przy świątyniach, w ramach katechizacji parafialnej.
Pociechą naszą jest i to, że w miarę jak idziemy do Tysiąclecia, z roku na rok, drogą Wielkiej Nowenny, doniosła problematyka religijno-moralna coraz lepiej jest rozumiana i wszechstronniej wyjaśniana. Zrozumieliśmy głębiej konieczność obrony życia ciała i duszy, oraz sens i znaczenie małżeństwa chrześcijańskiego. Przyglądając się życiu religijnemu, musimy przyznać, że szczególnie pomyślnie rozwija się życie eucharystyczne. Rodzice katoliccy więcej również dbają o czystą atmosferę życia rodzinnego. To są niewątpliwie korzyści i pociechy nasze!

GDY ODPŁYWAJĄ CZASY, A PRZYCHODZĄ NOWE…

Dlatego też, Najmilsi, gdy kończy się jeden rok, a zaczyna nowy, patrzymy spokojnie ku Ojcu wszelkiego stworzenia i mówimy do Boga: Panie, Tyś na początku utworzył ziemię i dziełem rąk Twoich są niebiosa. One przeminą, ale Ty trwać będziesz. I chociażby się wszystko odmieniło, jako szata, lata Twoje nie ustają.
Ogarniamy myślą glob ziemski i jego napełnienie ludem Bożym. Widzimy, jak wszystko układa się spokojnie do grobu. Nie tylko liście spadają, ale i mocarze, i potentaci. Chociażby przedtem wojowali potężnie, gdy czują, że przychodzi ich godzina i już nic nie mają do powiedzenia, muszą uznać istnienie wyższej Siły, której najsilniejszy nawet człowiek nie jest w stanie się przeciwstawić. Ona każdemu mocarzowi tej ziemi wyznacza liczbę lat i nie da się ich pomnożyć.
Czas, ten cichy i dyskretny gospodarz wieków, kładzie swą dłoń na każdą głowę i odprowadza ją do przeszłości, do historii. Bardzo dobrze rozumiemy wtedy sens życia i jego wartość. Zaczynamy lepiej pojmować, że życie własne, osobiste i społeczne, należy napełniać dobrymi uczynkami, a nade wszystko uczynkami miłości, bo tylko miłość jest trwała. Natomiast uczynki złe i nienawiść nie mają w sobie żadnej mocy trwania i odchodzą wraz z autorem w niesławną przeszłość. Człowiek współczesny jest bardzo spragniony dobra i serca; potrzeba mu miłości braterskiej i spokoju, w domu i w rodzinie, w mieście i w warsztacie pracy, wszędzie. Dobrze rozumiemy sens tego pokoju dla wydajności i wartości wszelkiej pracy. Bardzo też dobrze rozumiemy sens trzeźwości, utrzymałości2 , oszczędności, chrześcijańskiej rządności3  i gospodarności. Są to cnoty niezbędne, aby należycie wypełnić swe obowiązki wobec dzieci i rodziny, wobec Ojczyzny i Kościoła.
Dlatego też, Najmilsi, gdy jesteśmy świadkami, jak odpływają czasy, a przychodzą nowe, rozumiemy, że warto jest napełniać całe życie dobrymi uczynkami.
Tak kończymy rok, który odchodzi. Może dziś żałujemy, że nie był w życiu naszym lepszy. Może żałujemy, że za mało okazaliśmy miłości, że za mało ceniliśmy pracę, że za bardzo byliśmy rozrzutni, zwłaszcza w dysponowaniu owocami naszej pracy, że za mało przynosiliśmy korzyści rodzinie, że mogliśmy skuteczniej poprawić jej byt, aniżeli się to stało. Można nad tym ubolewać, ale nie bez końca. Trzeba ostatecznie ręce na nowo do pługa przyłożyć i nie oglądać się wstecz.
Jeżeli czego dziś potrzeba, Najmilsi, to przede wszystkim gorącego związania się z Bogiem w życiu naszym osobistym. On jest Tym, który nie mija i którego lata nie ustają. Gdy wszystko inne minie, gdy wszystko nas opuści, gdy już nikt przy nas nie pozostanie, staniemy wówczas twarzą w Twarz z Bogiem, który nie minie, który nas nigdy nie opuści i z którym rozstać się nie możemy i nie jesteśmy w stanie. Na progu Nowego Roku pora jest zwrócić się z pokorą dziecięcą i ufnością do Ojca Niebieskiego i wołać z Chrystusem: „Ojcze nasz! Ojcze nasz!”… [Mt 6,9; Łk 11,2].

NA PROGU NOWEGO ROKU – PODAJCIE DŁONIE KOŚCIOŁOWI!

Może wypadnie nam w tym roku silniej związać się z Kościołem Bożym, który cierpliwie trwa i nie opuszcza nas, chociaż zmieniają się czasy, ludzie i władze. Kościół spokojnie i cierpliwie trwa, chociaż praca jego nie zawsze jest doceniana, a niekiedy nawet niesprawiedliwie i krzywdząco osądzana. Nie idzie jednak o to, jak jest osądzona, ale o to, jakie przynosi dobro Narodowi. O dobru tym świadczy wasze zaufanie do Kościoła i wasze przy nim trwanie…
Ale zdaje się, że przyszła taka godzina, w której, im bardziej systematycznie i planowo będzie zwalczany Kościół, tym więcej musicie mu zaufać. Wasza wierność, zaufanie i bliskość jest nam potrzebna. Zdajemy sobie z tego sprawę, że nie zawsze możecie, tak jakbyście pragnęli, otwarcie i mężnie stanąć w obronie chwały Bożej i praw Kościoła. Dlatego też największy ciężar spada na barki biskupów i kapłanów. Potrzebna jest więc nam, Najmilsze Dzieci, wasza modlitwa, wasza bliskość, wasza obecność i wasza ufność. Potrzebna jest nam nie tyle wasza pomoc materialna, ile pomoc ducha, wspólnota w łasce uświęcającej, w miłości i prawdzie. To wszystko nas jednoczy. I to właśnie trzeba będzie bardziej jeszcze zacieśnić i ożywić w roku, który nadchodzi.
Kościół Boży w Ojczyźnie naszej prowadzi Was do Tysiąclecia Chrześcijaństwa. Jesteśmy coraz bliżsi tej wielkiej daty, jak coraz bliższa zamierzonego piękna jest nasza bazylika, którą z takim trudem odnawiamy i przygotowujemy cierpliwie na wielkie gody Kościoła świętego w Polsce.
Tym więcej, Najmilsze Dzieci, musicie się skupiać w ramach duszpasterstwa nadzwyczajnego Wielkiej Nowenny. Musicie wykonywać program religijny i duszpasterski, a zwłaszcza program modlitwy, wskazany Wam przez tę Nowennę.

ZA PRZYKŁADEM SAMEGO BOGA – WSZYSTKO ODDAJEMY MARYI…

Pracę naszą prowadzimy pod opieką Bogurodzicy Dziewicy. Na progu nowego roku wołaliśmy pod niebiosa: „Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo…”
Dzieci Najmilsze! Wydaje nam się, że nasza ufność ku Matce Boga musi się jeszcze bardziej ożywić. Jej to chcemy złożyć, na progu tego nieznanego roku, wszystkie nasze sprawy, wszystkie niepokoje i lęki: lęk o nas samych i o naszą wierność Bogu; lęk o nasze rodziny i dzieci; lęk o Ojczyznę, by była wolna i spokojna; lęk o Kościół święty, by nie był prześladowany, by mógł spełniać swe szczytne posłannictwo; lęk o pokój światowy, którego zagrożenie byłoby katastrofą całej ludzkości. Wszystkie lęki będziemy składali w Jej ręce, zaraz na progu tego nowego roku.
Pomyślcie, że sam Bóg złożył wszystko w ręce tej Najlepszej Matki, od chwili, gdy postanowił dokonać odkupienia człowieka. Ją ukazał już w raju, budząc nadzieję: Ona zetrze głowę węża. Jej oddał swego pierworodnego Syna, gdy wyprawiał Go na świat [por. Łk 1,30-33].
I Jezus Chrystus oddał Maryi wszystko, co miał najdroższego na ziemi; oddał pod Jej szczególną opiekę Jana na Kalwarii i cały Kościół Boży [por. J 19,26].
I Kościół święty coraz częściej oddaje Matce Bożej wszystkie swoje sprawy, pełen ufności w Jej pomoc. I Wy, Matki i Ojcowie, oddajecie Maryi to, co dla Was najdroższe: dzieci swoje, dom rodzinny, wasze siły, ciała, dusze, serca, wole i umysły. Nieustannie Ją przyzywacie na Opiekunkę, Orędowniczkę i Patronkę waszą.
Jeżeli tak czyni sam Bóg, Jezus Chrystus, Kościół i Wy, to cóż dopiero my, wasz pasterz? Pasterz Bożej owczarni, miasta i archidiecezji świętego Wojciecha! I w nas budzi się coraz żywiej głęboka ufność, że jeżeli w Jej przemożne, a dobre dłonie złożymy wszystko, co dla nas najdroższe, to możemy być już spokojni i ufni, że Kościół święty i Wy, Dzieci Moje, krzywdy nie poniesiecie, bo Ona na to nie pozwoli. Z tą myślą nie mogę się rozstać. Gdy myślę, że tak się stanie, wraca mi pokój, który jest mi bardzo potrzebny, abym roztropnie i wytrwale prowadził trudne sprawy Kościoła świętego w Ojczyźnie naszej. A Wy wiecie, że na moich wątłych barkach jest bardzo wiele trosk i ciężarów. Muszę się więc wciąż oglądać za Panną możną i Dziewicą Wspomożycielką, aby wsparła moje wątłe siły i przyszła z pomocą biskupowi waszemu w jego niezmiernym trudzie pracy apostolskiej tylu już lat.
Jest więc jakąś wielką naszą potrzebą – moją i waszą – abyśmy, Dzieci Najmilsze, wszystko, co mamy, oddali w ręce Matki Boga, Bogurodzicy Dziewicy. I to uczynimy! Uczynimy dlatego, aby zyskać pewność i pokój, tak niezbędny dla roztropnego prowadzenia spraw Bożych na naszej ziemi. Słusznie więc rozpoczęliśmy nowy rok od wołania: „Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo”.
Zachęcamy Was, abyście w waszym codziennym trudzie i życiu, w sercach i duszach, w rodzinach i w pracy, w mieście Wojciechowym i w całej archidiecezji, coraz więcej miejsca czynili dla naszej Matki i Opiekunki. Abyście trud dnia każdego, wszystkie wasze sprawy składali w Jej dłonie, pewni, że Ona wszystko przekaże Synowi, ku chwale Trójcy Świętej.
Oto są nasze myśli.

*  *  *

Śpiewaliśmy w wielkich antyfonach adwentowych, że właśnie On, Jezus Chrystus, Król świata sprawia, iż milkną przed Nim mocarze tej ziemi, bo już nie mają nic do powiedzenia. Zostaje tylko Bóg, który światem rządzi i włada. Jemu zaufajcie i do Niego z ufnością zdążajcie, przyzywając w waszej drodze opieki i pomocy Bogurodzicy.
Z chrześcijańskim spokojem, z żywą wiarą w opiekę Ojca naszego Najlepszego, rozpoczynajcie nieznany rok Boży, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Źródło tekstu: Zbiór. – Maszynopis potwierdzony przez Autora adnotacją: „Tekst autoryzowany 27 I [19]61”. W tekście drobne odręczne poprawki Księdza Prymasa, na końcu sygnatura. Do tekstu dołączona kartka z poleceniem: „M[aria] O[końska], do opracowania i do przekazania [tekstu] Bpowi J[anowi] Czerniakowi. † S.W.”

  1 Z formularza Mszy Świętej na 1 stycznia – Obrzezanie Pana Jezusa i oktawa Bożego Narodzenia; MszRz (1958) – Ps 88,12 i 15; por. BT IV – Ps 89 (88),12 i 15. Autor dodał słowo „wszystko”.
  2 Utrzymałość to znaczy wstrzemięźliwość, trzymanie się w granicach. Wyraz notowany w słowniku Lindego.
  3 Wyraz przestarzały, oznaczający dobrą, oszczędną gospodarkę.