Z nauczania Prymasa
DO APOSTOŁÓW SPRAWY ODDANIA
Jasna Góra, 26 sierpnia 1966 r.
Ojcze Generale,
Ekscelencjo, Drogi Księże Biskupie,
Księża Biskupi,
Drogie Dzieci!
Ojciec Generał w swej wielkiej dobroci sprowadził wszystko do jednego, przez co zakres działania łaski w wielu duszach, które wykonywały Boże plany, został nieco zawężony. Może o to szło, aby lepiej uwydatnić skuteczność modlitwy Chrystusa: „Spraw, Ojcze, aby byli jedno, jako Ty, Ojcze, i Ja jedno jesteśmy”. Wydaje mi się, że wokół sprawy, za którą dzisiaj przyszliśmy dziękować, dokonała się przedziwna jedność biskupów, kapłanów, zakonników i katolików, których sobór nazywa „świeckimi”, wyznaczając im czynne zadanie w Kościele posoborowym.
DZIEŁO, ZA KTÓRE DZIĘKUJEMY, JEST DZIEŁEM WSPÓLNYM
Dla oprawy, za którą dziś dziękujemy, Bóg zmobilizował różnorodne siły. Rozłożył je w sercach wielu swoich przyjaciół i przez nich działał. Działał przez nich również i na mnie, człowieka, może najbardziej ostrożnego, a nawet opornego wobec tego dzieła. Biskup musi być ostrożny, niekiedy oporny, musi doświadczać duchów, chociażby to wyciskało łzy. Wiem, że wiele łez polało się, zanim dzieło, za które dzisiaj dziękujemy, zostało urzeczywistnione. Na przestrzeni tych lat – więcej niż dziesięciu – Bóg dobierał sobie ludzi, doświadczając ich miłości, ufności i nadziei. Kształtował ich na swój sposób, dyskretnie działając w duszach. Stwarzał cały szereg aktów, które były argumentami, łamiącymi opór ludzki i to, co jest zbyt małej wiary w naszym życiu.
Najwięcej kłopotu miał Pan Bóg ze mną. Nikt temu nie zaprzeczy, bo nikt tego nie wie dokładniej niż ja, więc nie próbujcie nawet zaprzeczać. Ale Pan Bóg ma na wszystko swoje sposoby, pełne miłości i w miarę stanowczości, przez które działa lepiej i skuteczniej, niż my byśmy to zaplanowali. My dopiero ex post przyznajemy Bogu rację. Lepiej więc, że to stało się tak, jak zamierzył Pan Bóg, a nie tak, jak sami sobie zaplanowaliśmy. Stwierdzam, że dzieło, za które dzisiaj dziękujemy, jest dziełem wspólnym.
Trzeba koniecznie wspomnieć dla dobra tego dzieła wielki i żarliwy wkład Ojca Generał Wrzalika, księdza biskupa Pawłowskiego i śp. Biskupa Golińskiego, jak również wielki chociaż cichy, mało nam znany wkład niektórych ojców paulinów, z ojcem Pawłem na czele. Bardzo dużo przyczynił się ojciec Bernard Przybylski. Tylko Bóg wie, ile zdziałał wielki żar modlitwy tak zwanych „Szaleńców” czyli „realistów”, którzy przez łaskę Bożą rozpoznają czasy i wiedzą, co jest w danej chwili potrzebne. Niemały był wkład pracy wielu zakonników i zakonnic, członków i członkiń Instytutu, wielu młodych kapłanów, którzy wczuli się w potrzebę chwili i dobrze ją zrozumieli. Dużo wyrozumiałości dla tych porywów i wiernego współdziałania okazała Jasna Góra i ojcowie paulini.
MODLITWA BYŁA FUNDAMENTEM WIELKICH AKTÓW PROWADZĄCYCH DO ODDANIA
W ten sposób dojrzewał plan Ślubów Jasnogórskich i Wielkiej Nowenny. Dziesięć lat temu dokonało się na Jasnej Górze to, co mogło by się nie dokonać. Byłem wtedy zdania, że jeszcze nie przyszła moja godzina. Uważałem, że nie do mnie należy projektowanie Ślubów Jasnogórskich. Ostatecznie, zostałem zwyciężony, bardziej przez łzy, niż przez argumenty. Ustąpiłem. Śluby Jasnogórskie powstały w Komańczy. Wraz z nimi powstało nieustępliwe przekonanie, że muszą być odczytane 26 sierpnia na Jasnej Górze. Napisałem do ojca Wrzalika, że gdyby nikt inny nie podjął się odczytania Ślubów Jasnogórskich, to zobowiązuję ojca Generała do odczytania ich. I tak miało być w ostatecznym wyniku. Stało się lepiej, były odczytane przez biskupa w obecności Episkopatu.
Wydawało się, że zadanie jest skończone. Tymczasem zaczęły się nowe łzy, nowe myśli i przedłożenia, z których zrodziła się Wielka Nowenna. Przyznaję, że przychodziła mi niesłychanie opornie. Dzisiaj mamy ją już za sobą i wszyscy wiemy, że tak było dobrze. Można by mnożyć przykłady. W każdym wypadku człowiek ostrożny, oględny, opiera się, doświadcza czyjego ducha są powstające myśli, wreszcie ustępuje i przekonuje się, że tak było lepiej.
Może taki przykład idzie z góry, z postawy Słowa Przedwiecznego. Gdy Ojciec Niebieski nie przyjmował ofiar Syjonu, lecz Synowi swojemu Ciało sposobił, Syn powiedział: „Oto idę, Ojcze, aby czynić wolę Twoją”. Może działa przykład Matki Najświętszej, która miała swoje ideały, a Bóg postawił Jej nowy program życia. Odpowiedziała: „Ecce ancilla Domini, fiat mihi secundum Verbum Tuum”. Takie przykłady pobudzają człowieka, by ustąpił, poddał się, ale to nie jest łatwe. Człowiek woli sam układać plany i programy. One zawsze wydają mu się lepsze, dlatego nie lubi ustępować. Jednak gdy ustąpi, to zawsze zrobi dobrze, zawsze zrobi lepiej, zwłaszcza gdy wyczuje miłość Bożą w duszach, które proszą i modlą się.
Tą Kaplica była świadkiem wielkiej, ofiarnej modlitwy. Trwały tu modlitwy całonocne latem i zimą, niekiedy w ogromnym zimnie. Miały one olbrzymie znaczenie dla dokonania wszystkich ważnych aktów Wielkiej Nowenny, modlitwy soborowej, peregrynacji i Aktu oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła w Polsce i w świecie współczesnym. Wszystko to było bardzo trudne do zrozumienia. Teologowie domagali się argumentów, uważali, że wszystko musi być uzasadnione i teologicznie usprawiedliwione. Zapomina się jednak o tym, że teologia Wcielenia Syna Bożego przyszła dopiero, gdy już się wszystko wykonało, gdy Maryja powiedziała „Ecce ancilla Domini, fiat mihi secundum Verbum Tuum”.
Tak samo jest i tutaj, zwłaszcza w niełatwym zadaniu, które złożyliśmy w dłonie Matki Najświętszej. Mam na myśli wyproszenie wolności Kościołowi. Od tego zależy skuteczność Soboru, jak mówiliśmy w czasie nabożeństwa wieczornego w bazylice. To jest wielkie dzieło, zmobilizować wszystkich do modlitwy o wolność Kościoła. Od skuteczności tej modlitwy zależy wszystko. Ojciec święty tak bardzo każe nam się modlić o to. Najmilsze dzieci, najważniejsze zadanie, jaki dzisiaj przed nami staje, to właśnie modlitwa o wolność Kościoła, by mógł realizować wskazania Soboru Watykańskiego II.
Stoimy przed Tą, która dała światu Zbawiciela. Przez Nią mamy Chrystusa, który wolnością swoją nas wyswobodził. Będziemy wołali do Niej, aby rozszerzała się wolność dzieci Bożych wszędzie, gdziekolwiek żyją, pracują, modlą się, cierpią i przezwyciężają samych siebie, byleby tylko pochwalony był Bóg. O to będziemy prosili na najbliższych naszych spotkaniach i w codziennej modlitwie.
UCZYŃMY WARSZAWĘ MIASTEM MIŁOŚCI
Dołączmy do niej jeszcze inną modlitwę do Matki Pięknej Miłości, aby Polska stała się krajem miłości. Przeżywamy niesłychanie ciężki okres wewnętrznych zmagań naszego narodu, walkę siły, niekiedy ślepej, z pragnieniem, aby jej miejsce zajęła miłość, miłość Boga i miłość ludzi w Bogu.
Zrozumiałem to w pełni właśnie w czasie Sacrum Poloniae Millennium w Warszawie, na odcinku między kościołem św. Anny a katedrą. Taki krótki i wąski odcinek, ale właśnie tam, jak w soczewce, ujrzałem oblicze miasta. Biskup Warszawy musiał je dostrzec. To było jego zadanie i obowiązek; powinien zrozumieć, jakich ludzi potrzeba stolicy. Ludzie, jakich ujrzał na tym odcinku, obudzili w nim nowe pragnienie, aby nie było martwych oczu, ani kamiennych serc, ani manekinów, które wszystko zrobią jako ślepe narzędzia, zdobywając się nu oficjalną nienawiść. Straszne było to widowisko, które wtedy oglądaliśmy. Tym bardziej musi się w nas obudzić pragnienie, aby stolica Polski millenijnej była stolica miłości.
Maryja po to została w Katedrze Warszawskiej, abyśmy mieli czas to sobie uświadomić, żebyśmy to mogli u Niej zrozumieć. Mogła przecież wrócić na Jasną Górę, ale chciała pozostać, aby Jej obecność pozwoliła nam zrozumieć, czego potrzeba Warszawie. Przecież od Warszawy zależy, jakie będzie oblicze narodu, jak on będzie rządzony; czy dozna miłości, czy dalej będzie się utrwalał w nienawiści. Dokonuje się to właśnie w tych tygodniach: od 24 czerwca do dziś dnia. Czy potrwa jeszcze dłużej – zobaczymy. Może wystarczy tych miesięcy, aby zrozumieć, że programem naszej praktycznej, codziennej pracy musi się stać rozszerzanie kręgu braterskiej miłości, czerpanej z Boga przez Syna Umiłowania Ojcowego, za przyczyną Matki Pięknej Miłości. To jest program miłowania ludzi nawet takich, którzy nas mają w nienawiści.
Może cała dyskusja, która się toczy od grudnia ub.r. – przebaczać, czy nie przebaczać – zaistniała po to, abyśmy lepiej zrozumieli sens Krucjaty Miłości, która jest bardzo potrzebna naszej katolickiej ojczyźnie. Mówimy to przed Matką Pięknej Miłości, która z Jasnej Góry posłała swoje Oblicze nie tylko do wszystkich diecezji i parafii na szlaku milenijnym, ale również do Warszawy, do stolicy. Uruchomiła tam swoje Serce, abyśmy z Niego brali umiejętność miłowania i pragnienie pracy nad tym, aby wszyscy ludzie nauczyli się miłować.
Drogie dzieci, oto dwa zadania, które w tej chwili stoją przed wami. Podejmiemy je jako dalszy ciąg pracy „Szaleńców”, którzy są największymi realistami w Polsce i dlatego właśnie mogą te zadania podjąć
MODLITWA
Dziesięć lat po złożeniu Jasnogórskich Ślubów, przychodzimy do Ciebie, aby Ci podziękować za wszystkie łaski, wyjednane nam u Ojca Niebieskiego u Twojego Syna i Ducha Świętego. Dziękujemy Ci przede wszystkim za to, że jako Służebnica Pańska ustanowiłaś wzór, jak służyć planom Bożym w pokorze i uległości. Dziękujemy Ci za to, że się ogłosiłaś Służebnicą Pańską, a Twój Syn przyjął w Tobie postać Sługi. Nauczył nas przez to służby w miłości. Dziękujemy Ci, że sama wybrałaś sobie przyjaciół, budząc ich serca, że ich zmobilizowałaś i związałaś do wspólnego zadania, któremu przez dziesięć lat służyliśmy. Dziękujemy Ci za Śluby Jasnogórskie, za Wielką Nowennę, za cztery lata modlitwy soborowej, za to, że zostałaś przyozdobiona wymodlonym tutaj, na Jasnej Górze, tytułem Matki Kościoła.
Dziękujemy Ci za rok Sacrum Poloniae Millennium, za Twoją wędrówkę na historycznym szlaku wraz z biskupami polskimi. Dziękujemy Ci za to, że wzbudziłaś w sercu Ojca świętego pragnienie wspólnej z nami modlitwy na Jasnej Górze. Chociaż nie mógł tu być, to jednak ufamy, że wyprosił nam wiele darów i łask Ojca Niebieskiego.
Dziękujemy Ci za dzień 3 maja na Jasnej Górze i za to, że przyjęłaś Akt oddania narodu w Twoją macierzyńską niewolę za wolność Kościoła w Polsce i w świecie.
Dziękujemy Ci również za dzień dzisiejszy i za wszystko, co w miał miejsce. Wszystko jest dla nas radością i sposobnością do wzbudzenia jeszcze większej ufności ku Tobie. W Twoje macierzyńskie dłonie składamy owoce naszej wspólnej pracy i modlitwy ostatnich lat dziesięciu. Niech Cię to wszystko uraduje, a nas umocni i pobudzi do jeszcze gorliwszej pracy nad rozszerzaniem Królestwa Miłości w ojczyźnie naszej, nad zdobywaniem wolności dla Kościoła w Polsce i w świecie współczesnym.
Jesteś Matką Słowa Wcielonego i możesz sprawić, by słowa, które przed chwilą wypowiedzieliśmy, ciałem się stały. W tym duchu z ufnością wołamy w imieniu własnym i naszych przyjaciół, którzy tu dziś przybyć nie mogli.
Matko Chrystusowa – módl się za nami!
Matko Łaski Bożej – módl się za nami!
Matko Kościoła – módl się za nami!
Matko nasza – módl się za nami!
Matko jedności – módl się za nami!
Matko pokoju – módl się za nami!
Matko Pięknej Miłości – módl się za nami!
Królowo Polski – módl się za nami!
Pani Jasnogórska – módl się za nami!
Dziewico Wspomożycielko – módl się za nami!
Przyczyno naszej radości – módl się za nami!
ŻYCZENIA NOWOROCZNE PRYMASA POLSKI
DZIEŁA ZEBRANE TOM VIII
styczeń–lipiec 1962 s. 12-13
„… ja, wasz pasterz, całym sercem składam Wam, Dzieci Moje Najmilsze, na progu nowego roku, podziękowanie za waszą wierność, wytrwałość, obecność przy biskupach i Kościele świętym. Za waszą uległość religijną nam i naszym kapłanom! Za waszą gotowość wspierania nas modlitwą – jak to nieustannie czynicie! Czujemy ją na sobie w codziennym trudzie, doświadczamy tego, że modlicie się za nas. Dziękujemy Wam całym sercem za waszą wierność, wytrwałość, i prosimy Was, Dzieci Najmilsze, aby i w nowym roku modlitwa wasza nie ustawała.
Niech kolana nasze wrosną w ziemię polską i niech wszyscy wołają: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną pobłogosław Panie!”
Niech wszystkie rodziny nieustannie, z różańcem w ręku, zwłaszcza wieczorną porą, w godzinie Apelu Jasnogórskiego, wspierają Kościół święty w jego odpowiedzialnej, zaszczytnej i radosnej pracy.
Całym sercem życzę Wam, Dzieci Najmilsze, aby rok, który zaczynacie, był dla Was dalszym krokiem pogłębiającym waszą miłość ku Bogu i waszą wierność
łasce. Aby Was zbliżał do wspaniałego progu Tysiąclecia Chrześcijaństwa, którego obyście wszyscy doczekali!
Wam, Matki i Ojcowie, życzę, by dzieci wasze były coraz to większą waszą radością. Niech Wam, Matki, będzie lżej w waszej zaszczytnej pracy i jakoś radośniej na duszy w tym nowym roku. Ojcowie Najlepsi! Życzę Wam, by wasza praca była jak najbardziej owocna dla rodzin waszych, dla waszej wysokiej kompetencji i gorliwości pracowniczej, dla dobra społecznego naszej Ojczyzny i wszystkich
warstw żyjących w Narodzie.
Wam, Młodzieży, życzę, byście wzrastali za przykładem Chrystusa, w latach, w mądrości, w łasce u Boga i u ludzi.
A Wam, Małe Dziateczki, życzę, by wasze główki coraz wyżej szły w niebo; byście coraz bardziej dorastały swymi ramionami do waszych ojców i matek, którzy czekają na radość, gdy będziecie już dorośli i dojrzali.
Wszystkim rodzinom miasta i archidiecezji, całej Polsce, życzę, aby pokój Boży, radość, szczęście, wiara, wzajemna miłość i nadzieja, były stałym [udziałem] polskich domostw.
Tobie, Prześwietna Kapituło Prymasowska, z moimi najbliższymi Współpracownikami, Księżmi Biskupami, i Tobie, Duchowieństwo archidiecezji, Młodzieży Duchowna, Wychowawcy, Profesorowie uczelni, wszystkim pracującym pod naszym kierunkiem i czerpiącym z naszej władzy biskupiej, życzę, aby zaszczytna praca wasza, pełna poświęcenia i ofiary, dawała Wam radość prawdziwych przyjaciół Bożych.
Wszystkim Wam tu obecnym i tym, których kochacie, miastu, archidiecezji i Polsce całej, klęczącej u stóp Świętej Bożej Rodzicielki, Dziewicy Wspomożycielki, na nowy rok życia, zwycięstw i radości, całym sercem błogosławię.”