Do duchowieństwa i inteligencji katolickiej na tle soborowej Konstytucji
„De Ecclesia”
Konferencja I
Warszawa, 2 marca 1965 r.
Ojciec Święty Paweł VI, z okazji tradycyjnej uroczystości przyjmowania świec gromnicznych na Watykanie, wypowiedział piękną pochwałę Matki Najświętszej jako Matki Kościoła. Przy tej okazji nadał Jej nowe miano. Nazwał Ją Mater Unitatis – Matką jedności.
„QUI FACIT UTRAQUE UNUM”
Oprócz aktualnych tytułów współczesnego ruchu ekumenicznego i nadziei na to, że Maryja spełni swoje odwieczne zadanie w ruchu jednoczenia, Papież widział zapewne głębszą, bardziej istotną przyczynę, która usprawiedliwia to miano.
Mater Unitatis – Matka jedności! Oczy Pawła VI cofnęły się głęboko do momentu, kiedy przyszła pełnia czasów i Ojciec Niebieski postanowił nieodwołalnie pojednać przez Syna swojego wszystko, co jest na niebie i na ziemi. Ten, który „facit utraque unum” , przyszedł na świat, aby dokonać dzieła zjednoczenia. Ojciec Niebieski, który jest wewnętrzną jednością, duchem czystym i niezłożonym, w swoim wielkim planie postanowił przeprowadzić dzieło zjednoczenia.
Wybrał do tego istotę najbardziej z Nim zjednoczoną, Słowo Przedwieczne – „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” – a Tego, który jest z Nim jedno, zapragnął umieścić na ziemi w takiej istocie, w której nie byłoby rozdziału, wewnętrznych sprzeczności, walk i rozbicia.
DOSKONAŁA JEDNOŚĆ WEWNĘTRZNA MARYI – NIEPOKALANA…
Była na ziemi tylko jedna taka istota, Maryja z Nazaret, od wieków, w przewidywaniu Jej zadania, wolna od grzechu dzielącego, grzechu niezgody i rozbicia, grzechu pierworodnego. Aby posiąść Tego, który jest doskonałą jednością z Ojcem, trzeba było istoty wewnętrznie jednej, zjednoczonej duszą i ciałem, umysłem, wolą i sercem. W przewidywaniu Chrystusowego dzieła zjednoczenia przez krzyż Ojciec Niebieski przelał na tę Istotę jednoczące owoce Odkupienia.
Maryja była wewnętrznie zespoloną jednością, która może zaistnieć jedynie w istocie wolnej od wewnętrznego rozbicia przez grzech. Dopiero w tak ukształtowanej istocie mogło dopełnić się dzieło zjednoczenia nieba i ziemi przez Chrystusa, który chciał wszystkich ludzi, odbiegłych od Ojca Niebieskiego, wszystkie owce Bożego pastwiska zebrać z powrotem w Ojcowym Sercu i doprowadzić do jedności z Nim.
Dzieło jednoczenia musiało się najpierw dokonać w Maryi. Ponieważ miała posiąść i pielęgnować Tego, który przyszedł, aby pojednać ziemię z niebem, ludzi z Bogiem, i być zjednoczeniem serc, dlatego też musiało Jej być zaoszczędzone wszystko, co mogłoby Ją odrywać od Boga i stwarzać w Niej sprzeczności nie do pogodzenia, wywołując wewnętrzne walki duchowe. Była przecież człowiekiem, a nie Bogiem! I właśnie dlatego, aby mogła działać w sposób jak najbardziej doskonały i konsekwentny, Ojciec Niebieski zapragnął dla Niej wewnętrznej jedności w takiej mierze, w jakiej jest to dostępne dla człowieka, istoty rozumnej i wewnętrznie wolnej.
Odtąd Maryja będzie czuwać nad dziełem jednoczenia.
JEDNOŚĆ WOLI MARYI Z WOLĄ TRÓJCY ŚWIĘTEJ – OGARNIĘCIE NIEOGARNIONEGO… „OTO JA SŁUŻEBNICA”…
Naprzód Maryja pragnie wolę swoją Zjednoczyć całkowicie z wolą Ojca. Dąży więc do tego, aby wolę Ojca poznać. Wysłuchuje Zwiastowanie Anioła i rozważa je, bo każde rozważanie prawdy objawionej ma doprowadzić do tego, aby być umysłem w pełnej harmonii i zgodzie z Istotą wydającą polecenia. Zawsze spokojne rozważanie doprowadza do uciszenia, pokoju i jedności. Dlatego też Maryja „cogitabat qualis esset ista salutatio” . I oto poznaje wybitnie jednoczącą treść zwiastowania: „Duch Święty zstąpił na Ciebie i moc Najwyższego zacieni Cię” – a więc jakaś nowa, ogarniająca i jednocząca siła wejdzie w Ciebie, aby zjednoczyć się z Tobą. „A przeto co się z ciebie narodzi święte, Synem Bożym będzie nazwane”. Z tego właśnie wewnętrznego zjednoczenia z Duchem Świętym rodzi się to, co jest z Boga – Bóg z Boga – Słowo Przedwieczne ciałem się staje.
Trzeba zejść aż do głębi wewnętrznych działań Boga w duszy Maryi i Jej duchowych stanów, pełnego poddania się, aby zrozumieć, co to znaczy Mater Unitatis – Matka jedności. Maryja jest pierwszym człowiekiem na ziemi, na którym Trójca Święta – Ojciec, Syn i Duch Święty – zatrzymała się w zgodnym, harmonijnym działaniu. Trzy Osoby Boże ogarniają osobę Maryi. Po raz pierwszy Trójca Święta w doskonały sposób łączy się z człowiekiem. Między człowiekiem a Trójcą Świętą następuje jedność, która wyraża się w pełnym poddaniu się: „Oto ja służebnica Pańska”. Wola człowieka stapia się tu z wolą Bożą, jak woda wylana przed obliczem Pańskim, która wsiąka w piach.
Dopiero na tak szeroko otwartą wolę ludzką spływa wszechmocna wola Trójcy Świętej – „Omnipotens Sermo tuus Domine a regalibus sedibus venit” . Przez Ducha Świętego spłynął na ziemię Syn Przedwieczny Ojca – Słowo Przedwieczne ciałem się staje. To Słowo nieogarnione zostaje ogarnięte przez stworzenie, które rozszerzyło, jak mogło, swoje ramiona, pełne uległości i najlepszej woli, aby ogarnąć nimi Nieogarnionego. Jak kwiat pod wieczór zamyka swe płatki, przyjmując wszystko, co przyniosło słońce i praca przyrody, tak Maryja zamyka w sobie i pozostaje z tym Nieogarnionym, który jest już ogarnięty, zjednoczony w pełni i całkowicie z człowiekiem.
Matka Słowa Wcielonego! – to człowiek absolutnie zjednoczony. Będzie odtąd wydobywać z tej uległej jedności, ze swego całkowitego oddania się Bogu, wszystko, czym w jakikolwiek sposób mogłaby usłużyć Słowu Przedwiecznemu. Da Mu całą siebie: swoje serce, miejsce pod sercem, ciało i krew, całe swoje życie, całą uwagę i miłość. Wszystko skieruje ku Temu, który ma dokonać jedności – „qui facit utraque unum”.
I oto dwie wole – wola Słowa Przedwiecznego i ludzka wola Maryi – schodzą się we wzajemnym dążeniu w jedną wolę: „Oto idę, Ojcze, abym czynił wolę Twoją!” – „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Słowa twego”. Dwie wole, Boża i ludzka, po raz pierwszy w sposób doskonały, choć nierówny – bo człowieka nigdy nie można porównywać z Bogiem – jednoczą się i po raz pierwszy w najdoskonalszy sposób Maryja jest Matką jedności – Mater Unitatis.
Dla mądrości Najwyższego właściwe jest takie uszanowanie człowieka, istoty rozumnej, że oczekuje od niej zrozumienia myśli i planów Bożych. Gdy zrozumienie to nastąpi – w różnym oczywiście stopniu – wtedy dopiero może mieć miejsce działanie istoty rozumnej i wolnej.
Takie zrozumienie dążenia Ojca do jedności i woli jedności w Synu – „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” – dokonywało się w Maryi. Jeszcze zanim powiedziała: „Oto ja służebnica Pańska”, przyszło zrozumienie rozległych planów Bożych i woli Najwyższego.
Czegóż może chcieć Ten, który jest wewnętrzną Jednością, jak nie tego, aby wszystko było jednością, na obraz i podobieństwo Jego? Bóg sprawuje przedziwną jedność, która na dalszy plan odsuwa detale i rzeczy nieistotne, mogące dzielić, byle zjednoczone było to, co najważniejsze.
MATKA JEDNOŚCI! JEDNOCZENIE SŁOWA PRZEDWIECZNEGO Z CIAŁEM CHRYSTUSA – W ŁONIE MARYI. – „SŁOWO CIAŁEM…”
Człowiek jest detaliczny, bo składa się z członków. Mogłoby się zdawać, że są one jak gdyby przeciwko sobie. Chociaż wiemy, że nie może powiedzieć głowa nogom: nie potrzebuję was, to jednakże człowiek, podzielony w sobie, ma zawsze skłonność do rozróżniania i różnicowania: moje – nie twoje, twoje – może moje? W Bogu jest inaczej. W Bogu wszystko łączy się przedziwnie, wszystko jest jednością. W Bogu nie ma wielości, bo Bóg nie ma najrozmaitszych członków, jest Duchem czystym, Bytem niezłożonym: Ens purum. Ale człowiek, istota złożona, musiał mieć wzór, dlatego Bóg przyszedł w takiej postaci, że ma członki, jak każdy z nas. Będzie je harmonizować, abyśmy nauczyli się, jak z wielości czynić dobrze złożoną jedność.
Jest to przedziwne misterium, gdy Bóg, Słowo Przedwieczne – Ens purum – czuje się w łonie Maryi jak gdyby „dzielone”, bo oto obrasta w najrozmaitsze, kształtujące się członki. To prawda, że Słowo Przedwieczne w Człowieku, Jezusie Chrystusie, zawsze pozostanie niepodzielne, zawsze w każdej cząstce Jego człowieczeństwa – całkowite. Ale to Słowo „podzieli się” niejako przez to, że swoją wolę, swój program wykonywać będzie już nie jednym tchnieniem miłującej woli, ale przez usta człowiecze, przez które będzie przemawiać, przez oczy ludzkie, przez które będzie patrzeć na świat, przez uszy, przez które będzie przyjmować ludzkie sprawy, męki i cierpienia, przez dłonie, zakończone aż po pięć palców, którymi niepodzielne Słowo Przedwieczne – Ens purum – dotykać będzie detalicznie wielorakiej męki ludzkiej. Przez ciało Jezusa Chrystusa ma się dokonać rozczłonkowanie i uwielokrotnienie działań Słowa Przedwiecznego, aby jeszcze lepiej wypełnić detaliczną wolę Ojca i aby wszystkie działania sprowadzić ku miłującej woli Ojca.
Przygotowanie do tych działań jednoczących będzie się dopełniać w Maryi. Ona oblecze i spowije Słowo Przedwieczne w organizm człowieka, skierowanego całkowicie ku jednemu: „Oto przyszedłem, Ojcze, aby czynić wolę Twoją”. – „Przyszedłem czynić wolę Tego, który mnie posłał, Ojca”. Jest to bardzo właściwe dla sposobów Bożego działania, że Bóg dał Maryi od początku, bo od chwili Zwiastowania, zrozumienie Jego odwiecznej myśli: po co w Niej Słowo Przedwieczne ciałem się staje, po co „uszczegóławia się” niejako anatomicznie. Jak dobry mistrz na fortepianie dotyka wszystkich strun, tak Jezus Chrystus dotyka wszystkich strun życia ludzkiego, aby je sprowadzić do jednej harmonii – „Laudate Dominum” . Maryja wiedziała to od początku.
Mater Unitatis – to taka Matka, która przyjąwszy Słowo Przedwieczne będzie jednoczyć Je z ciałem Jezusa Chrystusa, aby Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus, najwspanialszy Wzór rodziny ludzkiej, zawsze skierowany był ku jednemu: „Abym czynił, Ojcze, wolę Twoją”. Maryja to zrozumiała i natychmiast współdziałała z planem Bożym: „Oto ja służebnica Pańska”. Nie sobie, ale Panu służy.
Zanim jeszcze istniał na ziemi Bóg-Człowiek, ukazuje się już na świecie człowiek, który w sposób doskonały czyni przedziwną, jednoczącą wolę Ojca. To się dotychczas nikomu nie zdarzyło! W Starym Testamencie, jak czytamy w księgach świętych, nawet jeden z najdoskonalszych ludzi, Mojżesz, miał swoje tragedie i przeżycia „u wód poswarku” . Nie wszedł do Ziemi Obiecanej, spoczął na górze Nebo za Jordanem. Choć nie było doskonalszych ludzi nad Mojżesza i Proroków, żadnemu z nich dotychczas się to nie udało.
Dopiero Maryja, zachęcona przez Zwiastuna: „Gratia plena, Dominus tecum”, próbuje na nowo. Wspaniale to wypadło: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. Nie działa przez siebie, ale przez Tego, który sprawuje w Niej i jednoczy wszystko. Przez siebie człowiek nic nie może uczynić, ale w Niej jest Ten, który jest Jednością Ojca i Syna. Przez Niego i tylko przez Niego działać będzie Matka jedności – Mater Unitatis!
JEDNOŚĆ MARYI Z JEDNOCZĄCYM POSŁANNICTWEM SYNA, NA JEGO DROGACH APOSTOLSKICH – „SYNU, WINA NIE MAJĄ”…
Gdy Słowo Przedwieczne, które ciałem się stało, będzie wychodzić z Niej na świat, Ona już wie, że drogi Jej Syna prowadzą tylko do tego, aby wszystko zjednoczyć i doprowadzić do Ojca, który jest w niebie. Maryja rozumie, że Dzieciątko w Betlejem, Jezus w domu nazaretańskim i w świątyni jerozolimskiej – w domu Ojca, w którym „potrzeba, aby był”, Nauczyciel krążący po drogach i szukający owiec z domu izraelskiego, które były zginęły, zasiadający za stołami w Kanie, aby jednoczyć serca, czy rozmawiający z Samarytanką przy studni, Ten, który wszedł między grzeszników i celników, ma właściwie jeden cel – wszystko powiązać, połączyć, zjednoczyć.
Ona będzie Mu w tym pomagać, stanie na wszystkich Jego drogach. Zawsze będzie przedziwnie czujna i wrażliwa, aby wszyscy, wśród których znajdzie się Jej Syn, odczuli błogosławioną, miłującą jedność. Z woli jednoczenia rodzą się wszystkie interwencje Maryi u Chrystusa, a więc i ta w Kanie Galilejskiej: „Wina nie mają”. Zwróciła się do Syna, aby i oni dołączyli się do Niego i w Jego obecności nie doznali czegoś przykrego. Gdy On tu był, niech wszelka męka, ból i cierpienie w radość się obrócą.
Gdzie zjawi się Jezus, tam pozostawia po sobie ślad jednoczenia ludzi z Ojcem i ludzi między sobą. A Mater Unitatis towarzyszy czujnie, uważnie wszystkim krokom swojego Syna i nigdy nie staje w poprzek Jego drogi.
JEDNOŚĆ MATKI Z OFIARĄ SYNA – „STABAT”…
Nie zagrodzi Mu drogi nawet na krzyż, bo wie, że On tam musi być – Syn Człowieczy musi być wydany poganom, bo i oni szukają Jezusa, i oni muszą Go mieć, chociażby w tej postaci, gdy będzie odprawiał pierwszą ofiarę Mszy na Kalwarii. Oni Mu do tego pomogą, to są Jego pierwsi… „ministranci”. Oto jest najwspanialsza koncelebra, wspanialsza jeszcze aniżeli ta odprawiona na Soborze. A oni wszyscy to „ministri passionis Christi”.
Jakże Maryja miałaby w tym przeszkodzić! Nie, Ona nie przeszkodzi, Ona przyjdzie, będzie świadkiem, sprowadzi wszystkich, którzy są w stanie zrozumieć, co się dzieje. Otoczy się gromadką kobiet, które będą stały razem z Nią. W przedziwny sposób zjednoczy wszystkich, którzy z Nią i za Nią będą szli do Jezusa. Zaprowadzi ich nawet na Kalwarię, spokojna o nich, bo tam nie będzie rozdziału, rozdźwięku, rozbicia, lecz samo jednoczenie.
Wiemy, że na Kalwarii był wielki krzyk, dopóki Chrystus nie umarł. Ale śmierć Jego wszystko uspokoiła, przez cenę Krwi. Świadkowie męki schodzą w ciszy, uspokojeni, milczący, rozważający, co się stało, jak Maryja w dniu Zwiastowania – „cogitabat in corde suo” . Stało się coś wielkiego: „Dux vitae mortuus regnat vivus” .
Tylko Maryja była tu czynnym świadkiem – Socia Passionis, Corredemptrix . Dobrze rozumiała, że właśnie w tej chwili „Wódz Życia umarły króluje żyw” i przez śmierć łączy umarłych z Życiem, którym jest Bóg. Bóg chciał takiego narzędzia jednoczenia, obmyślił je sobie. Nie ma obawy, wybrał wspaniale! I taką już Ją zostawił! Taką zostanie Maryja w Kościele.
„Stabat” – „A pod krzyżem Jezusa stała Matka Jego”. Pomyślcie, jak przed Jej oczyma przewijały się najrozmaitsze ludzkie twarze, bardzo zróżnicowane wyglądem, nastrojami, uczuciami. Jedne wylęknione, zatrwożone, przerażone, inne ciekawe, inne nienawistne, złorzeczące, podstępne. Maryja jest świadkiem dramatu Syna i wszystkich synów ludzkich. To jest olbrzymi dramat podzielenia się ludzi, ich usposobień, uczuć, psychik, nastrojów, wewnętrznego skłócenia się, potwornego wrzenia i zgiełku wokół Tego, który „facit utraque unum”.
Milczy Jezus i milczy Jego Matka. On – „non aperuit os suum” ; nie ma ani jednej wzmianki o tym, aby Ona, Matka Słowa, pod Kalwarią, na drodze krzyżowej czy też u stóp krzyża otworzyła usta swoje. Ona wszystko wie… dlatego jest spokojna. Słowa wyrywają się zazwyczaj w niepokoju, który jest udziałem nas wszystkich, słabych ludzi. Ale Matka Słowa będzie spokojnie czekać aż do momentu, który dobrze zapamiętała: „Tertia die resurget” . To wszystko: zgiełk, hałas, nienawiść, przejdzie, a zostanie tylko jedno – miłość.
Stoi więc spokojnie – i czeka. Oddadzą Jej z krzyża tak bardzo niewiele i tak bardzo wiele, bo tylko ciało i aż ciało Boga-Człowieka, w Niej ukształtowane. Weźmie je i dalej spokojnie czekać będzie na zmartwychwstanie. Wszyscy odpłyną, rozejdą się do swoich domów, zostanie Jezus, a przy Nim – Jego Matka.
NOWA JEDNOŚĆ: MATKA – KOŚCIÓŁ ZRODZONY NA KRZYŻU Z OTWARTEGO BOKU NOWEGO ADAMA, W RAMIONACH STOJĄCEJ PRZY BOKU CHRYSTUSA NOWEJ EWY – MATKI KOŚCIOŁA
Mistrzowie Odrodzenia często zestawiają Ewę z Adamem. Na sklepieniach Kaplicy Sykstyńskiej przedstawione jest wymownie, jak Ewa wychodzi z boku Adama. A zaraz obok, na olbrzymiej ścianie Sądu Ostatecznego – nowy Adam, Jezus, a przy Nim, jak gdyby wychodząca z Jego boku – nowa Ewa, Maryja. To jest tak „sklejone”, jak gdyby zdarzenie z raju miało powtórzyć się w „nowym raju” na Kalwarii. Tam Bóg tak zespalał Adama i Ewę, że aż mu… bokiem wyszła. I na Kalwarii tak również zespalał, że Mu „bokiem wyszła” i stała. Ona była świadkiem tego, co się tu działo. Mówią pisarze kościelni, że z otwartego boku Jezusa Chrystusa, nowego Adama, uśpionego na krzyżu, wychodzi nowa Matka wszystkich ludzi, Kościół święty. Ta nowa Ewa, Matka-Kościół, spadnie w ręce i w ramiona stojącej pod krzyżem Matki Kościoła, Maryi.
My to dzisiaj lepiej rozumiemy niż kiedykolwiek. Trzeba mieć to szczęście, poczekać na dwudziesty wiek, na kolejność urodzeń, na falę ludnościową, z jaką my wszyscy wypadliśmy na Boży świat. Warto było poczekać, aby zobaczyć to lepiej, teraz, w okresie Soboru Watykańskiego II.
Ale nawet dziś wydawało się niektórym ludziom, że jeszcze do tego nie dojrzeli, że jeszcze nie są w stanie tego zrozumieć. Tymczasem już czas! I chociaż rzesza Ojców Soborowych ciągle dyskutowała, Głowa widzialna Kościoła, Vicarius Christi , Paweł VI, pokazał wahającemu się Soborowi, jak się to robi. Właśnie z krzyża, z męki, w ramiona stojącej pod krzyżem Matki Jezusa, spada rodzący się nowy, niejako w nowych pieluchach i na nowo oglądany Kościół-Matka. „Idźcie aż do Betlejem, i oglądajcie to Słowo, co się wam stało, a które wam Pan objawił”.
Wszyscy krzyczą: Sobór to jest lepsze przyglądanie się Kościoła samemu sobie. Ano właśnie, przyglądamy się. I zobaczyliśmy lepiej i dokładniej, jak zrodzony z boku Chrystusa Kościół-Matka oddawany jest przez Jezusa Chrystusa i Jego Wikariusza na ziemi Matce Kościoła, Maryi – „Oto Matka twoja”.
Ona to wszystko wiedziała od początku. To jest jednoczące dzieło Jej Syna. A Ona jest Mater Unitatis. My się jeszcze boimy, aby naszym słabym umysłom, słabym mózgom i głowom nie pomieszała się Matka-Kościół i Matka Kościoła. Ale Ona stoi spokojnie… Jak stała pod krzyżem Chrystusowym, aby doczekać się: „Oto Matka twoja – oto syn Twój”, tak stoi spokojnie w dziejach Kościoła, aby doczekać się radosnej chwili, gdy Matka-Kościół z boku, zda się, umierającego w świecie współczesnym – „in mundo moderno” – Chrystusa, wpada w ręce Matki życia – „Vita, dulcedo et spes nostra” – Matki Kościoła, Matki jedności. To czyni Ten, „qui facit utraque unum”. Matkę-Kościół oddaje Matce Kościoła.
Jeszcze jeden rozdział jednoczenia, jeszcze jedno dzieło jedności! Spokojnie czekało na to tyle wieków! Niewątpliwie, w tajemnicy Bożej dawno się już to wszystko dokonało, ale w ludzkim rozeznaniu dokonywało się tak długo. Tylko Bóg, jako Ens purum, ogarnia wszystko jednym aktem swej miłującej i poznawczej woli. On widział wszystko od początku, a nie dopiero wtedy, gdy stało się to w Nazaret. W Nazaret zobaczyła to dopiero Maryja, a dla nas trzeba było tyle wieków, by to jakoś pojąć i zrozumieć.
Ale i dziś nie wszyscy muszą to zobaczyć. Nawet z dwóch i pół tysiąca Ojców Soborowych nie wszyscy muszą to zrozumieć. Wystarczy, że zrozumiał to jeden, Paweł VI. To wystarczy!
Na Kalwarii Dwoje to rozumiało: wiszący na krzyżu Jezus i stojąca pod krzyżem Maryja. Tych Dwoje! I to wystarczyło. Wiecie, że aby zrodziło się nowe życie, nie potrzeba tłumu ludzi, wystarczy dwoje, zawsze dwoje. Bóg tak ustanowił i tak sobie zawsze wybierał: w raju, w Nazaret, i na Kalwarii – tych Dwoje. To zupełnie wystarczy! Amen.
Źródło tekstu: Zbiór. – Maszynopis z adnotacją Księdza Prymasa: „Tekst autoryzowany 5.3.[ 19]65 † S.W.”.