Kazanie Prymasa Polski ze szczytu Jasnej Góry do wiernych z całej Polski podczas odnowienia Ślubów Narodu, w piątym roku Wielkiej Nowenny, roku „Rodziny Bogiem silnej”
[Jasna Góra], uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej, 26 sierpnia 1961 r.
Najmilsze Dzieci Boże!
Czytany przed chwilą wstęp do opowieści ewangelicznej odsłania nam wielką tajemnicę rodziny Bogiem silnej.
„BYŁA TAM MATKA JEZUSOWA… WEZWANY BYŁ TEŻ I JEZUS…” 1
Oto na godach małżeńskich, gdy tworzy się nowa rodzina, jest Matka. Matka Jezusowa! Powiedziano to bardzo zwięźle: „Była tam…” Ale to zwięzłe stwierdzenie, tak niesłychanie wymowne, jest wskazaniem. Na godach małżeńskich, gdy tworzy się nowa rodzina, jest Matka nowej, chrześcijańskiej rodziny: Maryja, Matka Chrystusowa, Matka Boga i Człowieka.
Historyk ewangeliczny dodaje: „Wezwany był też i Jezus”. Była Matka! To tylko krótkie stwierdzenie faktu, co do którego nikt wątpliwości mieć nie może. Była – jest – być powinna! Ale młodzi małżonkowie uważali, że gdzie jest Matka Jezusowa, tam musi być i Jezus. Wezwany więc był Jezus i przyszedł. Przyszedł nie sam, lecz z uczniami swoimi [por. J 2,2]. Nowa rodzina tworzyła się w obecności Matki Chrystusowej, w obecności Jezusa i Apostołów, Jego uczniów.
Jest to niezwykle wymowne, pouczające, a zarazem programowe. W całej Polsce obchodzimy piąty rok Wielkiej Nowenny. Pracujemy we wszystkich diecezjach i parafiach, pod wezwaniem: „Rodzina Bogiem silna”. Najmilsze Dzieci! Za chwilę odnawiać będziemy Śluby Jasnogórskie, w których zawarty jest także program piątego roku Wielkiej Nowenny. Słuszną jest więc rzeczą, aby uwagę naszą – pod opiekuńczymi skrzydłami Matki Chrystusowej, która była w Kanie i jest tutaj z nami – poświęcić: „Rodzinie Bogiem silnej”.
OBECNOŚĆ BOGA W RODZINIE
Rzecz znamienna! Ta obecność Boga w rodzinie jest od samego początku. Gdy Ojciec Niebieski tworzył nową społeczność rodzinną jeszcze w raju, był w tym akcie twórczym bardzo osobiście zainteresowany. Bezpośrednio współdziałał. Sam bowiem kształtował pierwszego człowieka i sam powołał do życia matkę wszech żyjących, Ewę. Sam również zetknął ich ze sobą wzajemnie i sam do nich powiedział: „Rośnijcie i mnóżcie się, a czyńcie sobie ziemię poddaną”. A więc, od początku powstania rodziny – jak pouczają nas o tym świadectwa Pisma Świętego – Bóg jest przy rodzinie i Bóg jest w rodzinie. Już pierwsza rodzina w raju była Bogiem silna, a co Bóg raz rozpocznie, prowadzi systematycznie i konsekwentnie dalej.
I oto widzimy nową rodzinę silną Bogiem. Gdy przyszła pełnia czasów i Bóg rozpoczął odnowę rodzaju ludzkiego, posyłając z łona Trójcy Świętej Syna swego na ziemię, dał Mu rodzinę, i to Świętą Rodzinę. Jest tam Matka, która poczęła z Ducha Świętego, przeczysta Oblubienica. Jest opiekun Świętej Rodziny, Józef. A między nimi, między tą Matką z Ducha Świętego a Józefem, staje Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus. Rodzina Nazaretańska jest prawdziwie Bogiem silna, bo wszystko w niej zmierza ku Jezusowi Chrystusowi, który jest i Bogiem, i Człowiekiem.
Od tej chwili tak jest w każdej rodzinie katolickiej. Właśnie dlatego do Kany Galilejskiej wezwany był Jezus z uczniami swymi, że była to już zapowiedź Bożych godów weselnych w każdej katolickiej rodzinie. Było to wskazanie, że na gody weselne każdej rodziny musi być wezwany Jezus, w sakramencie małżeństwa, muszą być obecni Jego uczniowie, autentyczni świadkowie Kościoła każdej rodziny, tworzącej się na progu ołtarza, przy dźwiękach hymnu Veni Creator. Tak powstaje katolicka rodzina, Bogiem silna.
Tak ukształtowana rodzina jest najtrwalszą w dziejach społecznością. Przedziwnie skromna, malutka, jest niezwyciężoną potęgą! Zaczyna się od dwojga ludzi, męża i żony, jakże niekiedy słabych, ale jednakże powołanych do najdonioślejszego zadania na ziemi. Bo to, co powstaje w rodzinie, ma olbrzymie znaczenie nie tylko dla rodziny, ale dla Narodu, dla Państwa, dla Kościoła, dla całej ludzkości i jej dziejów. Dlatego wszyscy patrzą ku rodzinie z wielką ufnością i nadzieją.
Rzecz znamienna, że dotychczas nie zdołano rodziny niczym zastąpić. Były próby, aby zastąpić ją inną społecznością, na przykład opieką społeczną nad dziećmi. A jednak wpierw czy później, przekonano się, że opieki rodziców, choćby najsłabszych, najbardziej nieumiejętnych, nie zastąpi żadna inna opieka, najbardziej mądra i rozumna, bo dziecko wychowane poza matką i ojcem, przez najmędrszych nawet pedagogów, nie posiada tych wartości, które daje rodzina.
Tak się też dzieje, że rodzina Bogiem silna jest warunkiem trwałości Narodu i Państwa. Jeżeli z rodziny odejdzie Bóg, wygnany przez małżonków lub wyproszony przez wyższe jeszcze siły, to początek upadku rodziny będzie, wpierw czy później, początkiem upadku narodów i państw. Dzieje życia publicznego, dzieje narodów i państw, dobitnie o tym mówią.
KONIECZNOŚĆ OBECNOŚCI BOGA W RODZINIE
Rodzina jest Bogiem silna i musi być Bogiem silna. Jest jakaś niemalże biologiczna potrzeba, konieczność obecności Boga w rodzinie. Zważmy bowiem, Najmilsi, jak trudnym powołaniem jest rodzina. Nie każdego Bóg powołuje do życia rodzinnego, a tym, których powołuje, dwojgu rodzicom katolickim daje szczególną pomoc w sakramentalnej łasce stanu, ażeby zdołali wypełnić swoje tak trudne zadanie.
1. Aby zachować jedność serc i pokój rodziny. Bóg w rodzinie przyczynia się przede wszystkim do zachowania jedności serc i do pokoju rodzinnego. Przecież, Najmilsi, bez jedności serc i jedność ciał nic nie uczyni; bo bardziej konieczna jest jedność serc aniżeli nawet jedność ciał. Pierwsza trwalsza jest niż druga. Jedność serc musi przetrwać nawet wtedy, gdy już jedność ciał nie ma wielkiego znaczenia. O taką jedność serc modlił się Chrystus w Wieczerniku. O taką jedność serc modli się Kościół, gdy wiąże dwie dłonie stułą i błogosławi młodej parze. Dopiero z jedności serc płynie pokój, niezbędny warunek skutecznego i owocnego wychowania w rodzinie.
A skądże wziąć jedność serc i pokój Boży, jeżeli nie od Boga, który sam – mając otwarte Serce na ludzkie sprawy – rządzi się Sercem i przez Serce jednoczy wszystko. Bóg jest Sercem istotowym, i wszelka miłość, która jest na świecie, jest z Bożej miłości, z Bożego Serca. Biada małżonkom i biada narodom, jeżeli zrezygnują z tej wielkiej siły, jaką ma w życiu rodziny i wychowaniu rodzinnym, w życiu narodu i wychowaniu narodowym – serce. Trzeba zaprosić do życia rodzinnego i do życia naszego Narodu serce, bo z serca rodzi się pokój.
Początek wychowania przez serce zaczyna się w rodzinie. Dopiero wtedy, gdy rodzina będzie się rządzić sercem, Naród będzie rozumiał sens serca i będzie się rządził sercem. Także ci, którzy Narodem rządzą, pojmą wówczas sens, znaczenie i wartość serca, i rządzonym udzielą serca. Jeżeli nie udzieli się serca rodzinie, rozbije się ona. Jeżeli nie udzieli się serca narodowi, najpotężniejszy naród rozbije się i nie spełni swojego zadania. Stąd, z wyżyn ewangelicznej prawdy Bożej jest wielkie wołanie i ku rodzinom, i ku narodom: serca, więcej serca! Okażcie nam serce, bo z serca rodzi się pokój Boży i dla rodziny, i dla rodziny rodzin – Narodu.
2. Aby zachować cel rodziny: wolę życia. Bóg jest niezbędny w rodzinie, z biologiczną niemal koniecznością, także dlatego, że Bóg życia budzi w nas wolę życia. Przez to sprawia, że rodzina przekazuje swoim potomkom życie, z Niego wzięte. Niedawno, w ciągu miesiąca lipca, cała niemal prasa rozbrzmiewała oczekiwaniem na trzydziestomilionowego obywatela Polski. Wszyscy się cieszyli, że się w Polsce narodzi obywatel, któremu na imię będzie „30 milionów”. Radość z tego obywatela, któremu przeznaczono już nawet najrozmaitsze nagrody – chociaż jeszcze niczego na tym świecie nie dokonał i żadnych zasług nie miał – wskazuje, jak naturalną, zdrową i właściwą, jak humanitarną i humanistyczną jest rzeczą – dawać życie. A wobec tego, wszystko co jest przeciwne przekazywaniu życia, co – że się tak wyrażę – tamuje przychodzące i rodzące się życie, to wszystko nie jest ludzkie, nie jest humanitarne ani humanistyczne. Jest z konieczności wrogie zdrowemu rozsądkowi i zdrowemu sensowi życia.
Cieszyliśmy się z trzydziestomilionowego obywatela. Wszyscy, którzy się z niego cieszyli, wraz z Kościołem Bożym, czy wierzą, czy nie wierzą, dawali dobitnie do zrozumienia, że błędne były wszelkie dążenia i wyrachowania ludzkie, które mówiły: „Za dużo jest Polaków, nie potrzeba tylu Polaków, niech będzie mniej Polaków” – a więc [należy] położyć kres budzącemu się życiu. Jedna tylko rzecz może tu być prawdziwa: albo radość z trzydziestomilionowego obywatela, albo te wszystkie inne wyrachowania. Ale była radość, to znaczy, że ona jest prawdą, a wszystko inne jest kłamstwem szkodliwym dla Narodu.
Cieszyliśmy się z tej radości, z woli przekazywania życia, ale w ciszy rozumowaliśmy i rozważaliśmy: Jeżeli cieszymy się z obywatela trzydziestomilionowego, to w takim razie, Boże mój, czemuż nie było tej radości i więcej, i wcześniej? Wszak do dziś byłoby nas już dużo więcej i wcześniej moglibyśmy się radować, gdyby nie zło, które zakorzeniło się w rodzinach naszych i które, niestety, zyskało nawet aprobatę prawa. Tak straszna jest kampania przeciwko rodzącemu się młodemu pokoleniu! Bóg to właśnie budzi wolę życia. Dlatego też, aby ona się utrzymała, niezbędna jest w rodzinie obecność Boga życia, który życie daje i obficie daje [por. J 10,10].
3. Aby stworzyć fundament bytu Narodu. Dlatego jeszcze Bóg jest konieczny w rodzinie, że przez to tworzy się fundament bytu narodowego. Bo słusznie powiedziano, że rodzina jest podstawą dla narodu, a naród jest niczym innym, tylko „rodziną rodzin”. Taki będzie naród, jakie będą rodziny. Jeżeli rodziny będą płodne, naród będzie żywotny; jeżeli rodziny będą rozbite, naród będzie proszkiem. A naród w proszku jest pośmiewiskiem innych narodów.
Budzenie mocy i jedności narodu dokonuje się w rodzinie. Dlatego też rodzina musi być zjednoczona i Bogiem silna. Wtedy zagwarantuje byt, jedność i moc narodu. Słusznie więc Boga, który kładzie fundamenty pod rodzinę, zwie się Panem i Ojcem narodów. Jest więc On niezbędny i konieczny w rodzinie, aby rodzina była Bogiem silna.
4. Aby oddać co Bożego – Bogu. I jeszcze jeden argument, dlaczego Bóg jest konieczny w rodzinie. Bo rodzina urosła z postanowienia Bożego i Boża jest. Nie dzieci wybierają rodziców, tylko sam Bóg ich dobiera dzieciom. Rodzina z Boga pochodząca – matka, która z Boga i przez Boga poczyna, ojciec, który godność swą czerpie z Ojcostwa Bożego – muszą owoc życia swego oddać Bogu. Co jest Bożego – Bogu.
OBOWIĄZKI RODZINY BOGIEM SILNEJ
Moglibyśmy mnożyć argumenty, które wskazują na to, że rodzina musi być Bogiem silna, że między dwojgiem stanąć musi Ojciec wszelkiego życia, Stwórca nieba i ziemi. Ale z tego, co już powiedziałem, wyrastają obowiązki rodzinne.
1. Żyć w miłości i pokoju. Jeżeli rodzina jest Bogiem silna, a Bóg jest miłością, to rodzina musi żyć w miłości i w pokoju. Mąż i żona muszą wszystko uczynić, ażeby między nimi nie było rozdźwięku. W Najświętszej Rodzinie Maryja i Józef dali nam przykład jedności, ofiary i poświęcenia, oddając wszystko dla Dziecięcia Bożego, Jezusa Chrystusa.
I Wy wszyscy, Matki i Ojcowie, którzy pielęgnujecie Boże dzieci, jak Maryja pielęgnowała Boże Dziecię, chociaż możecie sobie powiedzieć: „To jest mój syn, to jest moja córka”, jednak klękając wieczorem do modlitwy i składając ręce, a ducha dźwigając wzwyż, mówicie: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie…” Zarówno ojciec, który jest na ziemi, w domu, jak i matka, i dzieci, razem wszyscy mówią: Ojcze nasz, któryś jest w niebie i który patrzysz na nas.
W ten sposób, Najmilsze Dzieci, między Wami staje Bóg. Stanął On między Tobą, Ojcze i Matko, między Wami, Rodzice, i dziećmi. Gdy klękacie, aby się modlić, mówicie: Ojcze nasz! Ojcze mego męża, Ojcze mojej żony, Ojcze naszych dzieci, Ojcze mojej matki, Ojcze Niebieski mojego ojca! Gdy tak wołacie, dobrze czynicie. Od Ojca życia i Ojca miłości płynie obowiązek miłości i pokoju Bożego w rodzinie.
2. Dać życie. Jest jeszcze inny obowiązek, który już podkreśliłem: dawać życie. Jest to najważniejsza sprawa w życiu rodzinnym i największy zaszczyt. Nigdy nie dokonacie niczego więcej. Nawet gdybyście byli odkrywcami, zdobywcami przestworzy, budowniczymi i architektami budującymi nowe miasta i nowe wieże Babel w sercach stolic, to jeszcze niczego nie dokonaliście wobec dzieła przekazania życia.
Gdy ubożuchna matka, jak Maryja w Nazaret, pielęgnuje na swych wychudłych ramionach i karmi szczupłą piersią maleństwo, drobiazg, to najwięcej czyni, bo życie daje. Ani wielkie globy, ani przestrzenie napełnione systemami olbrzymich globów, nie mają w sobie życia i mocy trwania wiecznego. Ale dzieciątko, które wychodzi spod serca matki, ma życie wieczne i żyje wiecznie. Najwięcej na tym świecie potentatów i mocarzy daje pokorniuchna matka, gdy rodzi dziecię i mówi, że radość ją napełnia, bo się człowiek na świat narodził.
Tak ważną rzeczą jest człowiek! Do dziś dnia wielbimy Najświętszą Matkę, która dała światu Owoc żywota swojego. Prawdziwie błogosławiona między niewiastami dla dzieła, którego dokonała, dając ziemi Człowieka.
3. Przygotować dzieci do zadań społecznych i obywatelskich. Nadto obowiązek rodziny Bogiem silnej na tym polega, że rodzina ma w najlepszy sposób przygotować dzieci do zadań społecznych i do obywatelskich powinności. Jeżeli gdzie, Najmilsi, to właśnie w rodzinie, choćby mało wykształconej, hierarchia obowiązków wszczepianych systematycznie i powoli, otoczona autorytetem matki, która kocha, i ojca, który pracuje, najlepiej wchodzi w krew małego dziecka. Ono od początku rozumie, co to znaczy słuchać matki i ojca, co to znaczy pomagać rodzeństwu, ustąpić im, podzielić się z nimi i wzajemnie się miłować. Tego można dokonać tylko w dobrej rodzinie, Bogiem silnej.
4. Dać szkołę pracy i oszczędności. Rodzina jest również szkołą pracy i oszczędności. Patrzymy teraz na żniwne pola i pytamy: Dlaczego żyto moknie w tylu jeszcze dzielnicach Polski? Dlaczego złociste kłosy leżą w wodzie? Dlaczego nikt ich nie podniósł? Dlaczego nikt nie ustawił ich w dziesiątkę2? Bo nie ma ludzi! A gdzie są dzieci? Poszły w świat. Został ojciec i matka, a dzieci poszły w świat. Może potrzeba było, aby poszły, i trudno o tym mówić; może powinny były gdzie indziej szukać chleba, ale tym razem chleb nasz powszedni leży w wodzie… Nikt się nie schyla, nie ma komu go podnieść i osuszyć. Prawda, nie sprzyja pogoda, ale Wy, Rolnicy, potraficie nawet pod sercem wysuszyć ziarno, gdy zabraknie promieni słońca.
Oszczędność, tak konieczna dla naszego Narodu, wychowuje się i pielęgnuje właśnie w organizmie rodziny, w rodzinie Bogiem silnej.
5. Wychować po Bożemu. Najmilsi, obowiązkiem rodziny jest, wychowując w duchu prawdy, pokoju i miłości, w duchu pracowitości i oszczędności, a więc społecznie i po obywatelsku, wychować również po Bożemu, aby dzieci wasze, z Boga wzięte, do Boga były prowadzone i Bogu były oddane.
NA RATUNEK RODZINY DLA BOGA
Pragnę tutaj dotknąć, Najmilsi, zagadnienia niezwykle w naszych czasach doniosłego. Musimy pospieszyć Bogu na ratunek, ażeby nie był wysiedlony z rodziny. Czy grozi coś Bogu Ojcu w katolickiej rodzinie? Może nie od Was, Najmilsi, którzy macie zaufanie do rodziny Bogiem silnej i do Boga-Ojca w rodzinie. Wy wiecie, że Bóg-Ojciec w rodzinie to bardzo spokojny Mieszkaniec… I Wy również wiecie, że Matka Boża w rodzinie to zawsze pokorna Służebnica Pańska… Ona dąży tylko do tego, ażeby Wam pomóc, podźwignąć, otuchy Wam dodać.
Rodzina katolicka w Polsce była dotąd zawsze domem Bożym i bramą niebios. Ale jeżeli tak było dotąd, Najmilsi, gdy nic rodzinie nie groziło, to obecnie, gdy rodzina jest zagrożona, a Bóg z rodziny wysiedlany, tym bardziej rodzina katolicka musi być szkołą wiary i obyczaju chrześcijańskiego.
Muszę tu dotknąć zagadnienia niezwykle bolesnego, które nas dręczy. Wolałbym o tym nie mówić. Jakże bym się cieszył, gdybym nie musiał tego mówić! Ale sądzę, że nie spełniłbym powinności biskupa katolickiego, gdybym to przemilczał. Wypadnie mi zająć stanowisko odmienne od głoszonego w prasie. Mam jednak prawo zachować się krytycznie wobec najrozmaitszych zarządzeń, z którymi pogodzić się, jako katolicy, ba, jako obywatele wolnego Narodu, nie możemy.
Był czas, gdy otrzymaliśmy gwarancję, że jurysdykcja kościelna w dziedzinie nauczania wiary i moralności będzie uszanowana, że szkoły katolickie, których niewiele zostało, nie będą – jak mówi Porozumienie3 – pomniejszane. Dzieje się wprost coś odwrotnego. Szkoły te zaczęto likwidować: jedną po drugiej. Mamy prawo, jako Naród katolicki, do szkół i do wychowania katolickiego. Jeżeli kto przede wszystkim ma prawo do utrzymania się w duchu moralności i światopoglądu chrześcijańskiego, to te dzieci Boże, które w dobrowolny sposób określiły swój związek z Kościołem, z kulturą chrześcijańską i z narodowym obyczajem chrześcijańskim.
Zapewne, w społeczeństwach ludzkich i narodowych zawsze były pod tym względem różnice. Może najmniejsze były w naszym społeczeństwie, bo Naród polski w całej swej ogromnej rzeszy był i jest Narodem katolickim. Dlatego też mamy prawo do wychowania dzieci naszych w religii, obyczaju i światopoglądzie katolickim.
Był czas, gdy tych praw nie szanowano; ale przyszedł moment roztropności, który przywrócił społeczeństwu katolickiemu, przynajmniej w części, to prawo: religia wróciła do szkół. Dzisiaj tej religii w szkołach już nie ma, jakkolwiek nadal istnieje rozporządzenie, które przyznaje rodzicom prawo do wymagania, aby dzieci były uczone religii w szkołach.
Co więcej – ostatnio przeżyliśmy straszny wstrząs, który nas, biskupów katolickich i całe duchowieństwo katolickie, ku jego chwale, napełnił wielkim cierpieniem i bólem. Po usunięciu religii ze szkół – jak kłamliwie utrzymywały niektóre autorytety, na żądanie rodziców – my wiemy, że to jest nieprawda, Rodzice Katoliccy!… – obecnie jest usiłowanie – aż mi trudno o tym mówić – by religia, wykładana w tak zwanych punktach katechetycznych, podlegała nadzorowi inspektorów oświatowych. Ponieważ religia ta ma być wykładana i w „kościołach publicznych”, i w innych domach kościelnych, wynikałoby stąd, że jurysdykcja Kościoła świętego, wbrew Porozumieniu sprzed kilkunastu lat, jest w tej chwili zagrożona4.
Chociaż to biskupi otrzymali od Chrystusa polecenie: „Idźcie i nauczajcie” [Mt 28,19], i chociaż do biskupów należy posyłać kapłanów, aby szli i nauczali, to niestety, o biskupach wzmianki w rozporządzeniu nie ma. To znaczy, że zostało tu pogwałcone Porozumienie, które odpowiednie władze uznały. Została naruszona jurysdykcja biskupów katolickich, nauczanie bowiem religii miałoby odtąd być pod nadzorem władz świeckich. Rozporządzenie nie wyklucza, by nadzór ten miał być i wtedy, gdyby nauczanie religii miało miejsce w „kościołach publicznych”.
To jest wstrząs! To jest straszliwy ból! To jest chyba jakieś nieporozumienie, które ma tu miejsce. Nieporozumienie, które absolutnie nie da się pogodzić z ustrojem Kościoła i z jego posłannictwem. Chrystus posłał przecież biskupów i kapłanów, a nie inspektorów oświatowych, żeby nauczali religii i nadzorowali nauczanie prawd wiary świętej w kościele i wszędzie, gdzie tego rodzice katoliccy wymagają.
Wobec tego straszliwego bólu i męki, z którą my się absolutnie pogodzić nie możemy, tym więcej musimy pamiętać, Najmilsi, że w katolickiej rodzinie musi się znaleźć miejsce dla Boga.
Są i takie poglądy, iż władzy publicznej przysługuje kształtowanie światopoglądu, gdyby to czyniła w sposób całkowicie wolny, bez przymusu i gwałtu. Nie można jednak używać do tego środków publicznych, które są własnością Narodu i które Naród daje odpowiedniej władzy. To, co Naród daje odpowiedniej władzy, nie może być użyte do gwałcenia światopoglądu, jaki Naród wyznaje.
Naród polski, w swej ogromnej większości, wyznaje Ewangelię Chrystusową i moralność chrześcijańską i rządzi się światopoglądem katolickim. W tym światopoglądzie katolickim, my, kapłani i rodzice, mamy obowiązek i prawo wychowywać dzieci rodzin katolickich. Gdy w tej chwili dziatwie katolickiej grozi tak wielkie niebezpieczeństwo, musimy, Najmilsi, zabrać w tej sprawie głos. Tym więcej, że wobec oświadczenia, które niedawno padło z ust wysoce autorytatywnych, odpowiadających za obecny kierunek życia Polski, obywatele mają prawo do krytyki. I ja również, jako biskup katolicki nie przestaję być obywatelem Polski – jak mi się wydaje, nie najgorszym – i mam prawo do oceny – umiarkowanej, co prawda, w obliczu ogromu nieszczęścia – i do krytyki. Jestem wolnym człowiekiem, a tylko niewolnicy nie mają już prawa do krytyki i głosu już nie zabierają.
My wszyscy, Najmilsi, biskupi i całe społeczeństwo katolickie, czujemy się wolnymi obywatelami naszej wolnej Ojczyzny polskiej. Dajemy dowód, że jesteśmy wolni, gdy wyrażamy, że mamy prawo i obowiązek krytykować to, co wbrew naszej woli zostało skrycie Narodowi polskiemu narzucone.
RODZICE KATOLICCY I KAPŁANI – ZAWRZYJCIE ŚWIĘTE PRZYMIERZE!
Tym więcej ojcowie rodzin domowych i ojcowie duchowni muszą sobie podać ręce, aby dzieci rodzin katolickich, gdziekolwiek będzie ta praca prowadzona, były wychowywane w światopoglądzie katolickim, w duchu Ewangelii i moralności chrześcijańskiej.
W tej chwili, my, biskupi katoliccy, wyciągamy do Was dłonie, Dzieci Boże całej Polski, przypominając obowiązek, abyście dzieci wasze, z Boga wzięte, Bogu oddali! Abyście je w rodzinach katolickich po Bożemu wychowali.
Oto jest to, co chciałem Wam powiedzieć. Tak gorąco Was zapraszam, Rodzice Katoliccy, z wszystkich diecezji i wszystkich parafii całej Polski, abyście podali swoje dłonie kapłanom i nad głowami waszych dzieci zawarli święte przymierze pokoju Bożego, prawdziwe „treuga Dei”5. Uczyńcie w rodzinach miejsce dla Boga, aby Bóg czuł się w rodzinach waszych spokojny i bezpieczny. Niech imię Jego nie będzie tam nigdy znieważane. Niech cała rodzina na kolanach codziennie powtarza: Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
To jest wezwanie Prymasa Polski, które czynię w tej chwili imieniem całego Episkopatu Polski.
Za kilka dni, tu na Jasnej Górze, sześćdziesięciu biskupów polskich korzyć się będzie w ćwiczeniach rekolekcyjnych, które co roku odprawiają przed Dziewicą Wspomożycielką, Matką Jasnogórską, daną nam jako pomoc do obrony Narodu naszego. Gdy biskupi polscy modlić się będą, Wy, Dzieci Najmilsze, gdziekolwiek będziecie, módlcie się za biskupów katolickich i za kapłanów. Dłońmi życzliwymi i sercami braterskimi, pełnymi miłości Bożej, wspierajcie ich gorąco.
ABY W RODZINACH POLSKICH „BYŁA MATKA JEZUSOWA…” I JEZUS Z UCZNIAMI SWYMI
Kończę, Najmilsze Dzieci, tak, jak zacząłem. Na godach małżeńskich w Kanie była Matka. Wezwany był też Jezus i uczniowie Jego. Wyprowadzamy stąd wniosek: niech w rodzinie katolickiej będzie Matka Chrystusowa! Wzywam Was, Dzieci Najmilsze, abyście w najbliższym czasie oddali wszystkie rodziny katolickie Matce Bożej Jasnogórskiej! Aby na ścianach waszych domostw, obok krzyża Chrystusowego, obok obrazu Serca Bożego, zawisł również obraz Matki Jasnogórskiej! Aby w waszych rodzinach była Matka Jezusowa…
Po drugie, wzywam Was! Zapraszajcie Jezusa do rodzin waszych, jak zaproszony był na gody w Kanie. Będzie obecny w waszych domach przez swój zbawczy znak krzyża, przez Świętą Ewangelię, która niech leży na stole, przez katechizm, który bierzcie do ręki, zarówno starsi, jak i młodsi. Uczcie się wzajemnie prawd wiary, uczcie się Jezusa!
I niech do rodzin przychodzą uczniowie Jezusowi, kapłani. Zapraszajcie często kapłanów do rodzin waszych!
Wtedy, Najmilsi, każda rodzina będzie Bogiem silna. A gdy rodzina będzie Bogiem silna, wtedy „rodzina rodzin” – Naród, będzie Bogiem silny. Gdy w rodzinie będzie miłość, jedność, pokój, wtedy z katolickich rodzin naszych popłynie na całą Ojczyznę miłość, jedność i pokój. Amen.
Źródło tekstu: Zbiór. – Maszynopis. Tekst ponownie autoryzowany. Na pierwszej stronie adnotacja Księdza Prymasa: „Uwaga, ten tekst przejrzałem ponownie. Są poprawki”. Na wcześniejszym tekście znajduje się data autoryzacji 29 VIII [19]61 oraz wpisany przez Autora tytuł główny. W Zbiorze jest też rękopis planu kazania.
1 BWuC 36 – J 2,1-2.
2 W dziesiątkę ustawiano snopy, aby je można było szybciej obliczyć. Zob. Linde: snopów dziesiątka, t. 5, s. 360.
3 Zob. DZ I, aneks nr I, s. 243-246 i aneks nr III, s. 260-265.
4 Rozporządzenie Min. Oświaty z 19 sierpnia 1961 w sprawie punktów katechetycznych (DzU MO nr 10, poz. 124) było sprzeczne nie tylko z punktem 13 Porozumienia z 14 kwietnia 1950, ale stanowiło również naruszenie art. 70 Konstytucji PRL.
5 Pokój Boży.