[Warszawa, Bazylika Archikatedralna świętego Jana, 25 grudnia 1976]
Umiłowane Dzieci Boże, Dzieci moje!
Na Uroczystość Bożego Narodzenia przygotowywał nas Kościół święty w okresie czterech niedziel adwentowych. Przypomniał nam prorocze zapowiedzi: że przyjdzie Pan i odnowi oblicze ziemi; że Panna pocznie i porodzi Syna, a imię Jego będzie Emanuel – Bóg z nami; że przyniesie On na świat Dobrą Nowinę, a Ewangelia głoszona przez Zbawcę świata będzie nadzieją Rodziny ludzkiej; i że żadna litera z tej Dobrej Nowiny nie zaginie aż będzie wykonana.
Tą nadzieją żyjemy nieustannie, nie tylko w okresie Adwentu. Cała rodzina ludzka trwa w nadziei, ż po licznych zmaganiach i zawodach, po ciągłym podejmowaniu coraz to nowych wysiłków i trudów, ostatecznie zapanuje Królestwo Jezusa Chrystusa. Oczywiście Królestwo nie z tej ziemi, ale Królestwo Jego ducha – królestwo prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju.
W widzeniach proroczych zapowiadano, że sam Bóg umocni to Królestwo i nigdy nie będzie mu końca. Może jesteśmy przyzwyczajeni do pojmowania Królestwa Chrystusa zbyt po ludzku, ale On sam powiedział: „Królestwo Moje nie jest z tego świata”, to jest inne Królestwo. Ono zapada naprzód w nasze serca jako gorące pragnienie, ażeby było inaczej, lepiej… Ono jest wewnętrzną i duchową potrzebą, połączoną z wiarą, że na tym świecie może być lepiej; może być więcej miłości i szacunku dla człowieka; może być więcej pokoju w naszej drodze do Boga.
Rodzina ludzka wierzy, że jest to możliwe. A wiara nasza ożywia się tym częściej, im bardziej jesteśmy zmęczeni codziennością życiową. Oby przyszły inne, lepsze czasy…
Pokazanie się Boga Człowieka w stajni Betlejemskiej stawia nam przed oczy wielką prawdę, która jest też głęboką potrzebą rodziny ludzkiej, że Bóg na tej ziemi ma swoje prawa i że Jego obecność wśród Ludu Bożego jest niezbędna. My biskupi polscy zwracaliśmy na to uwagę w ostatnim Liście, w którym mówiliśmy o zaprogramowanej ateizacji naszego społeczeństwa. Wiemy dobrze, że chociaż List mówił o sprawach bolesnych, wszystkim wam przyniósł oddech z poznania prawdy, bo poznanie prawdy ma to do siebie, że zawsze wyzwala, chociaż może daleko jest jeszcze do odmiany.
Spojrzenie w Żłóbek Betlejemski uczy nas, że na tej ziemi musi być Królestwo ducha Chrystusowego, i że dopiero wtedy może być inaczej, lepiej, spokojniej. Co więcej, Bóg Człowiek swoją obecnością w stajni betlejemskiej poucza nas, że sprawy Boże i ludzkie na ziemi muszą być zespolone i zjednoczone. Dopiero wtedy, gdy duch Boży, sprawy Boże i Dobra Nowina ewangeliczna wejdę w życie ludzki, życie to może być odmienione, spokojni lepsze.
Spojrzenie z Żłóbek betlejemski uczy nas również wielkiego szacunku dla człowieka. Skoro Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, to trzeba sobie stale przypominać, kim właściwie jest człowiek? Oto sam Bóg tak go wywyższa, że do Syna Człowieczego przykłada swoje Serce. Jeśli Bóg uczy, że trzeba miłować człowieka, to taka nauka nie może być wzgardzona. Jest ona dowodem, że dopiero wtedy życie na ziemi będzie bardziej ludzkie, gdy serce człowieka zespoli się z Sercem Bożym. Przypominaliśmy to sobie niedawno, obchodząc 25-lecie poświęcenia naszej ojczyzny Sercu Bożemu.
Spojrzenie w żłób, w którym spoczął Syn Boży, Syn Człowieczy i Syn Dawida, Jezus Chrystus, uczy nas, że Ten, który przyszedł, aby ratować co było zginęło z narodu izraelskiego, ustanawia obowiązek pracy nad tym, ażeby wszystko, co w ojczyźnie zda się ginie, niszczeje, jest zaniedbane, a nawet sponiewierane, było należycie docenione; aby każdy człowiek poznał swą z wysoką wartość, umiał ją cenić w sobie i w innych.
Chrystus przyszedł do swojej ojczyzny, według zapowiedzi proroczych, które mówiły, że narodzi się z pokolenia Judy, i w Betlejemie – krainie chleba. Często uczył swoich Apostołów i otoczenie, że trzeba bardzo czuwać nad tym, aby naprzód we własnej Ojczyźnie zaspokojone były wszystkie potrzeby ludzi ciężko pracujących. Gdy kiedyś widział zgłodniałą rzeszę, która za Nim szła, powiedział do uczniów swoich: „Wy im dajcie jeść”. Rozmnażając chleby pouczał, że troska o każdego człowieka należy przede wszystkim do własnego narodu; naród dobrze czyni, gdy naprzód zaspakaja potrzeby ludu własnej ojczyzny Nie może być tak upokarzających obrazów, które, niestety, i w okresie przedświątecznym oglądaliśmy na terenie Polski i stolicy, jak gdybyśmy byli krajem nędzarzy, w którym trzeba całymi godzinami stawać po odrobinę pożywienia.
Chrystus budził w narodzie ducha wzajemnej troski jednych o drugich. Tego wymaga ład w miłowaniu, aby naprzód służyć własnej rodzinie i własnemu narodowi, a gdy zaspokoimy jego potrzeby, możemy dopiero wtedy myśleć o całym świecie, na którym, oczywista, też nie brak głodnych.
Bóg człowiek leżący w stajni, w żłobie, jako Chleb Żywy, który z nieba zstąpił, ukazuje program, jak należy postępować. Ten, który wyszedłszy ze żłobu betlejemskiego przeszedł przez swoją ziemię ojczystą, posłany naprzód do owiec, które zginęły z narodu izraelskiego, przykładem swoim i stylem życiowym pouczył, jak należy odnosić się do człowieka Uderza Jego niezwykła łagodność, którą zapowiadały już widzenia prorocze; oto idzie przez ziemię Król cichy, który trzciny nadłamanej nie dołamał i lnu gorzejącego nie dogasił, którego głosu nie słyszano na ulicach, chociaż nauczał i głosił Ewangelię i chociaż śpiewano Mu „Hosanna”.
Jakiż wspaniały ustanowił przykład postępowania z ludźmi! Jak zyskuje się ludzi zdobywa ich serca i zaufanie, gdy ludzie są szanowani, obsłużeni i pewni obrony swych podstawowych praw we własnej ojczyźnie. Ewangelia Bożego Narodzenia uczy nas nowego stylu życia. I chociaż tak trudno przyjmuje się, Kościół podejmuje ciągle na nowo wysiłki, ażeby w jej świetle postawić przed oczyma człowieka raz jeszcze podstawowe prawa życia i współżycia ludzkiego. Pragnie, aby wszyscy je zrozumieli i chcieli uruchomić wartości ewangeliczne dla utrwalenia ładu, pokoju, sprawiedliwości i miłości w naszej ojczyźnie.
Gdy Biskupi polscy w swoim ostatnim Liście ubolewali nad tym, że Ewangelia nie jest należycie docenioną, zwłaszcza w wychowaniu publicznym, to niech nikt nie myśli, że podejmowali walkę z ustrojem. Nie! Przypominali tylko prawa człowieka, rodziny i obywateli we własnej ojczyźnie. Tylko te cele nam przyświecały. Nie możemy przyjąć tych komentarzy – podejmowanych zwłaszcza przez prasę zagraniczną – które we wszystkim co czynimy, węszą intencje polityczne. Nie, dzieci Boże. Dla nich to jest igraszka, nam idzie o życie. O życie człowieka, narodu, rodziny w duchu pokoju Bożego. To są właściwe intencje, które przyświecają biskupom i kapłanom polskim w ich trudzie. wszystko czynimy, aby nie słyszano głosu płaczących; aby nikt nie był bity, prześladowany, dręczony; aby można było schować pałki policyjne do magazynów; aby każdy czuł się w domu ojczystym spokojny, bezpieczny, uszanowany.
To wymaga, najmilsi, wiele dobrej woli i współdziałania każdego z nas, ażeby był pokój Boży w Królestwie Chrystusowy. Jeżeli co miałbym dodać do mojego Listu, skierowanego do narodu w kraju i za granicą, to właśnie to krótkie dopowiedzenie. Idzie o to, byśmy niezrażeni niczym – żadnymi trudnościami i przeciwnościami, a nawet doznanymi krzywdami – podjęli pracę na nowo Tak czyni Kościół, który na nowo otwiera księgi Ewangelii i zapowiada Królestwo Chrystusowe: Królestwo prawdy i życia, Królestwo świętości i łaski, Królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.
W tych słowach zawieram życzenia dla każdego z was, dla waszych rodzin, ojczyzny i dla wszystkich, którzy mają poczucie odpowiedzialności za losy narodu. Życzenia te wysyłam w całą Polskę i popieram je błogosławieństwem.