+48 22 831 61 51 instytut@wyszynskiprymas.pl

OJCOWIE DUCHOWNI I OJCOWIE KOŁYSKI – NA STRAŻY ŻYCIA!
Do kapłanów i do mężów katolickich
Kazanie ze Szczytu, w dniu odnowienia Ślubów Narodu na Jasnej Górze,
w trzecim roku Wielkiej Nowenny – Roku Życia

Jasna Góra, 26 sierpnia 1959 r.

Ekscelencje, Najdostojniejsi Arcypasterze,
Drogi Ojcze Generale Zakonu Paulinów1,
Najmilsi Bracia Kapłani z całej Polski,
Mężowie Katoliccy
i Wy, wszystkie tu obecne, Dzieci Boże!

NA GODACH W KANIE

Z urywka Ewangelii, przed chwilą przeczytanego2, możemy wyjąć jedno wymowne zdanie. Wygłosiła je Maryja wtedy, gdy młodzi ludzie znaleźli się w kłopocie: w dniu tak uroczystym, jak ślubne gody, zabrakło im tego, co było zawsze w najbiedniejszej nawet rodzinie palestyńskiej: odrobiny wina dla weselników. Maryja dobrze wiedziała, że Chrystus nie rozpoczął jeszcze okazywać cudami swego posłannictwa Bożego, ale wiedziała również, że to jest Syn Boży. A Bóg to miłość, to Serce! Można więc odwołać się do tego Serca wtedy, gdy ludzkie serce jest udręczone. Rzecz znamienna, Najmilsi, że dziś, w uroczystość tak głęboko religijną i polską – bo czcimy przecież Panią Jasnogórską3, Kościół czyta nam tak bardzo ludzki urywek Ewangelii! Cała wprawdzie Ewangelia jest ludzka, bo Chrystus jest dla nas i dla naszego zbawienia, ale wśród urywków ewangelicznych są też i takie słowa prawdy, które nas mocno odrywają od ziemi i prowadzą ku niebu. A wszystko, co było przed chwilą przeczytane, wiąże nas głębiej z ziemią i wprowadza jak gdyby ponownie na padół spraw codziennych i zwykłych. Taki to urywek ewangeliczny, poświęcony rozpoczęciu życia rodzinnego dwojga ludzi, czyta nam Kościół na uroczystość Tej, „która jest dana do obrony narodu polskiego”. Mieści on w sobie głębokie znaczenie wychowawcze. Widocznie Kościołowi w jakiś szczególny sposób zależy, abyśmy czcząc Świętą Bożą Rodzicielkę, Świętą Bożą Karmicielkę i Panią Jasnogórską, nie zapomnieli o doniosłych zadaniach życia codziennego.

NA GODACH KOŚCIOŁA POWSZECHNEGO

Na godach w Kanie była Maryja, Matka Jezusowa. Przybył też i Jezus. I nadal tak jest, bo gody te trwają. Trwają nie tylko w tym znaczeniu, że Kościół Boży prowadzi Was, Najmilsi, przed ołtarze, i śpiewa dwojgu ludziom Veni Creator4, ale i w tym, że życie Kościoła świętego, życie Chrystusa w Kościele i nasze współżycie, jako członków Mistycznego Ciała Chrystusowego, są to właściwie niekończące się gody. Będą one trwały nawet wtedy, gdy z Kościoła walczącego i pracującego na tej ziemi przejdziemy do Kościoła triumfującego w niebie. I dzisiaj więc, na godach każdej pary dwojga ludzi, którzy zakładają rodzinę, jest Matka i Boży Jej Syn. Wspierają Oni młodych małżonków na progu ich nowego życia i wspólnej drogi.

Ta wybrana para: Maryja, Matka Boga-Człowieka i Jej Boży Syn, Jezus Chrystus, są również stale obecni na godach Kościoła powszechnego, ⁣ w jego pracy w każdym narodzie i w naszej Ojczyźnie.

COKOLWIEK WAM ROZKAŻE, CZYŃCIE! – SŁUDZY WESELA

Do sług wesela powiedziała Maryja krótkie zdanie: „Cokolwiek wam powie mój Syn, czyńcie!” 5

Zdanie to poszło w świat i padało przez wieki w serca i sumienia młodych ludzi, którzy wziąwszy życie swoje z ziemskich matek, oddawali je przez Matkę Boga Żywego na służbę Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Są to kapłani świętego Kościoła katolickiego! Jest ich dziś tutaj tak wielu! Przeważają wśród nich młodzi kapłani, jak gdyby Kościół Boży dawał znać, że za przyczyną Pośredniczki łask wszelkich, Matki i Królowej Apostołów, ma sług dostateczną ilość.

Jakżeż często, po łasce Bożej, zawdzięcza ich Kościół matkom chrześcijańskim i rodzinom katolickim! Są to pierwsze seminaria, gdzie kształci się duch chrześcijański, na glebie którego wyrasta później powołanie kapłańskie. Może niejeden z nich, jak ongiś Jan, powołany został z łona swej matki6  i nie wie nawet, kiedy zrodziło się w nim powołanie. Takim to „sługom wesela” przykazała Maryja, aby czynili wszystko, cokolwiek powie Jej Syn.

Do dziś dnia tak jest, że wszyscy kapłani mają wyostrzone i wrażliwe ucho na to, co im podszeptuje Matka Boga Żywego, Matka Słowa Wcielonego – Maryja. Najlepszym dowodem, że czynią wszystko, cokolwiek im każe Jej Syn, jest to, że Polska dochodzi właśnie do Tysiąclecia swego Chrześcijaństwa. Kapłani tej ziemi ani jednej litery w Zakonie Pańskim nie odmienili7  na przestrzeni dziesięciu wieków. Dochowali wierności Słowu Przedwiecznemu, Kościołowi świętemu i swemu kapłańskiemu posłannictwu, chociaż Kościół w Ojczyźnie naszej nie miał łatwej doli ani łatwego życia, zwłaszcza w czasach zaborów, gdy trzej nieprzyjaciele chodzili po tej ziemi. Wiemy z historii, że na polskiej ziemi Kościół był prześladowany tylko przez najeźdźców i zaborców, nigdy zaś – przez własnych braci.

Nie brakło jednak ciężkich chwil, o czym świadczą więzienia i obozy koncentracyjne, gdzie ginęli kapłani, wybierając raczej śmierć aniżeli sprzeniewierzenie się Chrystusowi. I dziś są wrażliwi na głos swej Matki, która ich zawsze skierowuje do Syna i mówi: „Cokolwiek wam powie, czyńcie!”

Na godach weselnych byli słudzy, tak jak są i dzisiaj. Często ich widzicie, Najmilsi, przy sobie, w radosnych dla Was, czy smutnych chwilach. Są z Wami zawsze! I nie opuszczą Was nigdy!

PO GODACH WESELNYCH – NARODZINY Z CIAŁA I NARODZINY Z WODY I Z DUCHA

Gdy o tym mówimy, przypomina się nam nocna rozmowa Chrystusa z tajnym Jego uczniem, Nikodemem8. Był to człowiek dobry, ale małego serca. Czuł, że w Jezusie jest jakaś siła, a jednak lękał się jej szukać w jawny sposób. Nikodemów nigdy nie brakowało i dziś jest ich wielu. Przy sposobności tej rozmowy, Chrystus Pan zwrócił uwagę „nauczycielowi w Izraelu” 9, który wielu rzeczy nie rozumiał, że nie wystarczy narodzić się z ciała i z woli męża, ale trzeba się jeszcze z Boga narodzić10. Pytał Nikodem: „Jakże się może narodzić człowiek, gdy już jest starcem? Czyż może wnijść powtórnie do łona matki swojej i znów się narodzić?” (Jan 3,4)11. Odpowiedział mu Jezus: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z ducha, duchem jest. Nie dziw się, żem ci powiedział: Musicie się narodzić na nowo” (Jan 3,6-7)12.

Otworzyły się wtedy oczy nie tylko Nikodemowi, ale nam wszystkim. Nie wystarczy, Najmilsi, że po godach weselnych dwoje ludzi, oddanych na służbę Ojcu Niebieskiemu, spełni swą powinność i przekaże życie. Nowe życie, narodzone z ciała, musi się jeszcze narodzić z wody i z Ducha. Wyrasta z tego szczególne zadanie. W ustroju ładu Bożego na ziemi mamy właściwie dwojakich ojców: ojców duchownych i ojców rodzin. Stoją oni na straży życia.

Dlatego w trzecim roku Wielkiej Nowenny, gdy stajemy na straży ciała i duszy, zaprosiliśmy Was, Najmilsi Bracia Kapłani i Was, Ojcowie rodzin, jakkolwiek wszyscy inni pielgrzymi Matki Najświętszej są nam dziś drodzy, bo wspólną omawiamy sprawę. Pozwólcie, że słowa te w sposób szczególny do Was skierujemy, Ojcowie duchowni, ⁣/strong> narodzeni z matek w rodzinach katolickich i do Was, Ojcowie rodzin katolickich.

OJCOWIE DUCHOWNI I OJCOWIE KOŁYSKI

Dostatecznie chyba podkreśliłem wrażliwość waszą na głos Maryi: Cokolwiek Wam rozkaże, czyńcie! Przyszliście tu, aby to usłyszeć. Pragnę w tej chwili powiedzieć Wam rzecz dobrze znaną, ale może niedostatecznie przemyślaną: w nadprzyrodzonym i przyrodzonym ustroju Bożym tego świata są dwie społeczności, dwa stany, ujęte i wzmocnione przez dwa sakramenty: stan kapłański i stan małżeński.

Pięknie o tym mówi zgasły papież Pius XII w swym przemówieniu do młodych małżonków. Dwa sakramenty: kapłaństwo i małżeństwo! Jeden służy duchowemu rodzeniu, z wody i z Ducha Świętego. Drugi, pobłogosławiony przez Ducha Świętego, mocą łaski sakramentalnej małżeństwa, służy rodzeniu z ciała i z woli męża po to, aby owoc żywota rodził się ponownie z Boga. Stąd ten związek przedziwny: mówimy o ojcach duchownych i o ojcach kołyski. I jedni, i drudzy od początku są sobie bliscy. Z woli Kościoła, w obliczu Ojca Najwyższego i Najlepszego, przyszli ojcowie rodzin stają przy ołtarzach Pańskich przed autentycznymi świadkami Kościoła – ojcami duchownymi i podają sobie dłonie. Tam się spotykają trzy dłonie: dłoń małżonki w dłoni męża i dłoń kapłana, która ogarnia te dwie dłonie, jakby im chciała przekazać całego ducha Bożego, ażeby odtąd wszystko, co się w nich będzie poczynać, prawdziwie z Boga się rodziło.

WSPÓLNE MACIE ZADANIE – PRZYRODZONE I NADPRZYRODZONE

A więc Ojcowie DuchowniOjcowie Rodzin, ⁣/strong> wspólne macie zadanie, wspólną sprawę, która się wprawdzie zaczyna na płaszczyźnie przyrodzonej, ale w ładzie ustanowionym przez Boga, Stwórcę wszelkiego ładu, ma dalszy swój bieg w wyższym, nadprzyrodzonym ładzie Bożym. Chciałbym to mocno podkreślić, bo za chwilę stąd pójdziecie; rozejdziecie się do swoich domostw, wrócicie do swych świątyń, do placówek duszpasterskich i tam się znowu spotkacie. Chciałbym, abyście tego nie zapomnieli, Ojcowie duchowni i Ojcowie rodzin, Wy, stróże ołtarza i stróże kołyski, że tam, na szerokich polach i zagonach polskiej ziemi, wspólne macie zadanie! Wspólnie wsiewacie w niwę polską moce ciała i ducha, ażeby ziemia polska była poddana Bogu, gdy z Jego woli staje się Wam poddana13 ; by ziemia polska nie była bezwodna, pustynna i dzika; aby była pełna ludu Bożego, który wie, że chociaż wychodzi z łona matek, to matki te mówią: Poczęłam człowieka przez Boga14. Są to ludzie, którzy się z Boga narodzili i którzy razem z rodzicami swoimi wołają: „Ojcze nasz… nasz… nasz…, któryś jest w niebie!”15

„CZYŃCIE SOBIE ZIEMIĘ PODDANĄ!…” 16

Rzecz znamienna, Najmilsi, że chociaż w Ojczyźnie naszej wieją tak często różne wiatry, które wyrywają najpotężniejsze dęby, choć widać wciąż wojenne łuny pożarów i słychać wstrząsy, od których zamierają serca, żyje tu, pomimo wszystko, lud liczny, pracowity i młody, przywiązany do ziemi ojczystej, pazurami serca trzymający się zagona, a jednocześnie broniący skarbu swej przedziwnie mocnej wiary.

Skąd to płynie? Zapewne, w każdym zdrowym narodzie jest żywy instynkt, który zabezpiecza byt narodu, spełniając najtrudniejsze, ale i najszczytniejsze zadanie – przekazania życia. Skoro jednak Naród nasz jest tak nieustępliwy, miłujący swą ziemię i – na swoje szczęście – tak do tej ziemi przywiązany, jest w tym także ogromna zasługa Kościoła. To on Wam, Ojcowie, ciągle powtarza za pierwszym przykazaniem z Księgi Rodzaju: Czyńcie sobie ziemię poddaną! To Kościół Was uczy przykazania: Czyńcie sobie ziemię poddaną, tę waszą ziemię ojczystą daną Narodowi polskiemu przez Boga. Kościół mówi Wam to przez kapłanów. I wskutek tego czujecie się tak do tej ziemi przywiązani.

Niedawno przemierzyłem wielki szmat ziemi polskiej, od Fromborka po Nysę. Wszędzie widziałem pracowite dłonie moich rodaków, którzy wkładają w zagon tym więcej energii ducha i sił pracy, im się na niej pewniejsi czują. Świadczy to o sile Narodu! Świadczy to zarazem, jak doniosła dla Narodu jest Boża instytucja rodzinna własności ziemi17.

Pora więc mówić o wspólnej odpowiedzialności za ład przyrodzony i nadprzyrodzony, za ład Boży w życiu rodzinnym i w pracy Kościoła.

OTOCZCIE SZCZEGÓLNĄ OPIEKĄ RODZINĘ I PARAFIĘ!

Powiedziałem, że najtrwalszą instytucją, która mimo burz nie uległa, na szczęście, w Polsce zmianie, jest rodzina. Dzisiaj, gdy stoimy na progu Tysiąclecia Chrześcijaństwa Polski, dostrzegamy jeszcze inną trwałą instytucję: Kościół święty – podzielony na diecezje i parafie. Na najniższym szczeblu, jak pozwala nam to poznać historia, najtrwalszym od tysiąca lat zjawiskiem i najtrwalszą instytucją, służącą Narodowi, jest rodzina i parafia. O dziwo, parafia! O tym się może mało mówi! Ale właśnie dlatego pora jest mówić, abyśmy zrozumieli, że te dwie instytucje trwały i przetrwały, chociaż zmieniały się ustroje i kierunki, takie czy inne formy rządów, chociaż przemijały doktryny i mody. Ale zawsze, i w czasach królewskich wolności, i w niewoli pod zaborami, i w czasach wojen, gdy już wieżyce narodowego ducha – państwo niepodległe bywało w kajdanach, albo je upokarzano do samej ziemi, zawsze na tej ziemi, jak gdyby pod wysokimi dębami, których trzony jeszcze ocalały, krzewiło się pokorne życie rodzinne i parafialne. Tam sobie jakoś radzono, tam przemyśliwano i naradzano się. W ciszy rozmów bratnich ratowano, co jeszcze było można. O, jakżeż mądrą jest rzeczą szanować tak wypróbowane, tak doświadczone i zasłużone instytucje!

Dlatego mówię o podwójnym ładzie: o ładzie przyrodzonym życia rodzinnego i ładzie nadprzyrodzonym życia duchowego rodziny parafialnej. Dlatego otoczcie dziś szczególną opieką i wspólną troską rodzinę i parafię, Wy, Ojcowie duchowni i Wy, Ojcowie rodzin.

POLSKA RACJA STANU – RATOWAĆ DZIECI!

Najmilsze Dzieci! Rodzina domowa spełniła zapewne swe zadanie, skoro Naród do tej pory nie wymarł. Pamiętam do dziś wrażenie, gdy w czasie okupacji niemieckiej przywieziono z dalekiej Zamojszczyzny do Warszawy kilka wagonów dzieci. Rzuciła się Warszawa na ratunek dzieciom, które zostały wyrwane przez Niemców wywiezionym rodzinom18. Rozebrano je w kilka minut. Na Dworcu Gdańskim, rozwalonym od bomb, Warszawa ratowała dzieci… To była polska racja stanu: ratować dzieci! Te warszawskie rodziny same żyły w zburzonych domach bez szyb, bez okien, bez węgla, a jednak uznały, że najważniejszą rzeczą jest ratować dzieci polskie, chociażby za cenę osobistej niedoli, męki i ograniczenia, głodu i zimna; zrozumiały, że ważniejsze jest to niż osobista sprawa i osobista wygoda. To było czynione po polsku, w duchu kultury chrześcijańskiej! I jesteśmy z tego dumni!

W kilka lat później już jako biskup lubelski19, zwiedzałem z pewnym rodakiem z Ameryki – rubieże diecezji spalonej przez ognie wojenne. Odwiedziłem wioskę doszczętnie spaloną; nazywała się pięknie: „Różaniec”. Przy małej kapliczce był cmentarzyk: kilkadziesiąt maluchnych grobków. Były to wymordowane dzieci polskie, które tam pochowano. Rodak z Ameryki, w mundurze, ukląkł wśród grobków. Stałem właśnie za nim. Nagle widzę, że temu człowiekowi, niczym dąb, łzy jak groch spływają z oczu w męczeńską ziemię. To był Polak… Płakał nad dziećmi polskimi, pobitymi przez najeźdźców, przez nieprzyjaciół Ojczyzny. Rozumiał, co za skarb został tam zniszczony. To jest po polsku, Dzieci Najmilsze, prawdziwie po polsku!…

Ojcowie duchowni i Ojcowie kołysek! Musicie pamiętać, że rodzina domowa ma dla nas wartość polskiej racji stanu, naszego „być, albo nie być” 20. Wszystko złożymy, każdej ofiary się podejmiemy, ażeby byt tej rodziny utrzymać.

„CO BÓG ZŁĄCZYŁ, CZŁOWIEK NIECH SIĘ NIE WAŻY ROZŁĄCZAĆ…”21

Przede wszystkim dochowamy wierności rodzinie. To jest dla Polaków trudne. Ale pamiętajcie, tu schodzą się: sprawa Boża i sprawa Narodu; jedną pieśń grają. Dla tej sprawy trzeba niekiedy zapomnieć o osobistych popędach, skłonnościach i namiętnościach. Kto raz przed ołtarzem poczuł kapłańską dłoń ojca duchownego na swojej dłoni i dłoni swej małżonki, niech już pamięta, że to Bóg złączył, a człowiek niech się nie waży rozłączać. Każdy zdrowo myślący człowiek w Ojczyźnie naszej, który dba nie tylko o osobiste wygody, ale o wspólne dobro Narodu, musi się przeciwstawić – swą wiernością życiu rodzinnemu – współczesnej, bezmyślnej modzie rozbijania rodzin.

WYCHOWUJCIE MŁODZIEŻ W SKROMNOŚCI

W rodzinie, Najmilsi, olbrzymie znaczenie ma przede wszystkim jej religijna czystość i skromność. Na godach w Kanie była Niepokalana, która poczęła z Ducha Świętego. Ten promień duchowej religijności musi się odbić na obliczu rodziny chrześcijańskiej. Pamiętajcie: rozkład moralny jest nieszczęściem Narodu! Pamiętajcie, że można zniszczyć młodzież, jeśli się jej nie da Ducha Bożego i jeśli się jej nie wychowa w duchu skromności.

Ojcowie Kochani, pragnę w szczególny sposób zaapelować do waszej dojrzałości i znajomości życia. Nie lekceważcie sobie skłonności dzisiejszej młodzieży, niekiedy w sztuczny sposób podniecanych do nieskromności i swobody obyczajów, swobody w ubiorach, w zachowaniu się i postępowaniu. W drodze do Częstochowy przejeżdżałem przez jedno miasto. Chodnikiem szła mała dziewczynka, może dziewięcioletnia; uniosła całą sukieneczkę i tak szła… Myślę sobie: pewnie się tak nauczyła gdzieś na plaży i teraz już nie widzi różnicy między plażą a ulicą. Ale my musimy pamiętać o zdrowym obyczaju.

Pragniemy skromności obyczajów! Nie rozumiemy tej całej pisaniny, zwłaszcza w pismach młodzieżowych, która pod pozorem uświadomienia płciowego, zamiast uczyć zdrowych zasad współżycia z Bożą naturą, zamienia się na jakąś chorobliwą seksomanię. Przedostaje się ona do obyczajów rodzinnych, a nawet publicznych.

Ojcowie, bądźcie pod tym względem bardzo wymagający dla swoich córek, bo to są przyszłe matki Narodu. Tak często powtarzamy, że nam bardzo na tym zależy, ażeby przyszłe pokolenia polskie rodziły się z czystych matek! A czyste matki wychować można nie na plaży, nie w kinie, nie w rozwiązłej prasie i literaturze, tylko w czystej i chrześcijańskiej rodzinie.

Miejcie też sami poczucie odpowiedzialności za rodzinę, za jej wychowanie. Nie mówcie: to sprawa żony, ja się do wychowania dzieci nie wtrącam! Dzieci są wspólne: i Ojca Niebieskiego i ojca kołyski, i matki karmicielki. A więc, i odpowiedzialność jest wspólna, wspólny wysiłek i trud. Nie chciejcie zajmować w rodzinie jakiegoś wygodnego stanowiska. „Niech się żona troszczy, niech jej głowa schnie, niech włosy jej siwieją, a piersi wyschną – mnie wszystko jedno. Ja mam swą pracę zawodową i swoje sprawy”. Pamiętaj, jesteś ojcem rodziny i dobrowolnie nim zostałeś. Nikt cię do tego nie zmuszał. Bądź więc szlachetny, bądź odpowiedzialny! Odpowiedzialność jest wspólna. Jak nie ma podwójnej moralności, jednej dla żony, drugiej dla męża, tak też nie ma podwójnej odpowiedzialności. Jest jedna wspólna odpowiedzialność Was obojga za to, jak wychowacie wasze dzieci.

TRZEŹWYMI BĄDŹCIE!… UCZCIE WASZYCH SYNÓW

Chciałbym zaapelować jeszcze o jedno. Czy miałbym Wam mówić o pracowitości? Chyba to zbędne! Polacy przecież słyną ze swej pracowitości! Nie trzeba ich zachęcać do pracy, zwłaszcza wtedy, gdy widzą jej owoce w postaci uprawionej ziemi, pełnego gumna, czy sprawiedliwie otrzymanej zapłaty, wystarczającej na godziwe utrzymanie rodziny.

Najmilsze Dzieci! Gdyby było Wam nawet trudno, pamiętajcie, że owoc pracy żony czy męża to jest wspólna własność rodziny i należy się dzieciom. Nie można tak czynić, jak dziś się niestety często dzieje, że owoce ciężkiej pracy są zmarnowane. Jadąc tutaj, czytałem w gazetach, że postanowiono zmniejszyć produkcję alkoholu, a surowce, marnowane dotychczas w nadmiernym stopniu na jego produkcję, ma się zamienić na inne środki odżywcze, które przysporzyłyby nam środków żywnościowych. Jest to rozumna decyzja. Oby była jak najrychlej w życie wprowadzona!

To samo musicie czynić w waszych rodzinach! Mówicie: „mało zapracowałem, i tak z tego rodziny nie utrzymam”. I ten wasz skromniuchny zarobek idzie na marne, na butelki i alkohol. Mało zarobiłeś, ale pamiętaj, jeszcze mniej będziesz miał dla swej rodziny, gdy i to zmarnujesz. A korzyść z tego? – żadna! Zniszczone zdrowie, niepokój w rodzinie, nieszczęście domowe i nieszczęście narodowe! Musicie nie tylko umieć pracować i zapracować, ale też dobrze i należycie użyć owoców swej pracy, przede wszystkim na potrzeby rodziny.

Narzeka się dzisiaj często w prasie na to, że nasza młodzież, która wcześnie doszła do wyższych niekiedy niż ojcowie zarobków, nie umie się jeszcze nimi posługiwać i wszystko idzie na pijaństwo. Jeżeli się tak zdarza, że istotnie, więcej oni niekiedy zarabiają niż Wy, uczcie, Ojcowie, waszych synów udziału w życiu rodzinnym. Uczcie oszczędności, która może się im przydać, gdy założą własne rodziny. Do młodzieży trzeba się odwoływać: Nie marnujcie przedwcześnie zdrowia i sił, nie marnujcie skromnych zarobków, które macie. To jest własność rodziny, którą założycie. Tak, jak wasze zdrowie, tak i środki zarobione są własnością Narodu. Za dobre ich użycie ciąży na Was odpowiedzialność wobec Narodu.

Troskliwość, oszczędność, trzeźwość, pracowitość – to cnoty wybitnie na czasie, rodzinne cnoty. Wszczepiajcie je, Ojcowie duchowni i Ojcowie rodzin, obok czystości i skromności, w codzienne życie rodzinne.

Są to zadania wielkie, ale ograniczamy się do tych – jak myślę – najbardziej dziś potrzebnych. Wiecie, że właściwie Ojczyzna rodzi się w kołysce, bo Ojczyzna jest rodziną rodzin. Co wychowacie i wypracujecie w rodzinie waszej, to wejdzie w życie narodowe. Łatwiej będzie później w szkołach i w życiu społecznym kierować młodzieżą, gdy otrzyma ona zdrowe i trzeźwe wychowanie w rodzinie. Jest to wychowanie podstawowe i najważniejsze!

A więc pierwszą siłą Narodu i Państwa jest zdrowa, czysta, jędrna, zwarta, wierna swym obowiązkom, rodzina. Tego uczą Was ojcowie duchowni. Podajcie więc sobie dłonie, Ojcowie duchowni i Ojcowie kołyski, we wspólnej służbie rodzinie, w ramach ładu przyrodzonego i nadprzyrodzonego, a przez rodzinę – Narodowi i Ojczyźnie chrześcijańskiej.

JESTEŚCIE WSPÓLNIE ODPOWIEDZIALNI ZA KOŚCIÓŁ BOŻY I JEGO LOSY

Obok ładu przyrodzonego, w którym są nurty Boże, jest też ład nadprzyrodzony. Za ład nadprzyrodzony jesteście również wspólnie odpowiedzialni. Wy, Ojcowie duchowni i Wy, Ojcowie kołyski, Ojcowie rodzin! To jest Kościół Boży! Na godach w Kanie była Maryja, Pośredniczka łask wszelkich, Matka Boga Żywego. Był Jezus i byli słudzy wesela, posłuszni Synowi Maryi. Tak jest i w Kościele Bożym. Tak jest i w chrześcijańskiej rodzinie. Stąd pora, chociaż w krótkich słowach przypomnieć Wam, Ojcowie duchowni i Ojcowie kołyski, odpowiedzialność waszą za Kościół Boży.

Skąd płynie ta odpowiedzialność? Przede wszystkim stąd, że kapłani to chrzciciele, a lud Boży – ochrzczony. Płynie więc ona z chrztu świętego. Jesteście wszyscy ochrzczeni w imię Trójcy Świętej, w imię waszego Ojca, w imię Jego Syna i łączącego Ich przez miłość – Ducha Świętego. Jesteście nauczani w imię Trójcy Świętej i jesteście Jej nosicielami. Wierzymy przecież, że każdy chrześcijanin, żyjący w łasce uświęcającej, jest mieszkaniem Boga, że nosi i czci Boga nie tylko w duszy, ale i w ciele swoim22.

Kapłani dają Wam przez chrzest Trójcę Świętą i nauczają Was w Jej Imię. Przez swoje błogosławieństwo, które Wam ciągle znaczą od ołtarza i na czołach waszych, są powołani do przypominania, że jesteście dziećmi Ojca, Syna i Ducha Świętego. Z tego tytułu płynie wasza odpowiedzialność, Nosiciele Boga po polskiej ziemi, odpowiedzialność za Kościół Boży, za jego losy i dzieje!

Nie tylko my, biskupi i kapłani, jesteśmy odpowiedzialni za Kościół. Nie tylko od nas zależy, czy Kościół Boży spełni swe zadanie i czy nie będzie zniszczony. To zależy od Was, Najmilsze Dzieci, bo Kościół to Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, to Chrystus, żyjący w Kościele i w duszach waszych. Jeśli Chrystus będzie żył w duszach waszych, nie zginie Kościół w naszej Ojczyźnie, chociażby miał wielu swych przeciwników i prześladowców.

JESTEŚCIE ODPOWIEDZIALNI ZA KOŚCIÓŁ BOŻY W RODZINACH

Ale odpowiedzialność wasza za Kościół płynie i stąd, że otrzymaliście łaskę sakramentalną małżeństwa. Wszyscy, nad którymi śpiewano w akcie sakramentu małżeństwa: „Veni Creator Spiritus – Przyjdź, Duchu Stworzycielu” – są odpowiedzialni za to, żeby Duch Stworzyciel był w waszych sercach, w waszym życiu i rodzinach.

W akcie ślubu chrześcijańskiego otrzymaliście, Rodzice Katoliccy, posłannictwo do wychowania w rodzinie dzieci po katolicku23. Podobnie jak kapłani są posłani do wszystkiego ludu Bożego, tak Wy, Matki i Ojcowie, jesteście posłani przez Kościół do waszych dzieci. To matki pierwsze prostują rączki dziecięce do znaku krzyża świętego. Matki pierwsze mówią małym dzieciom: „Zrób Bozi pa!” albo: „Bozia na ciebie patrzy”. „W twoim serduszku jest Bozia”. Jeszcze ci mali chrześcijanie nie rozumieją kapłanów, a już rozumieją wymowę swych matek. O, Najmilsi, Matki i Ojcowie, jesteście posłani przez Kościół Boży po to, byście dzieciom przepowiadali Boga w rodzinach waszych. Dlatego też jesteście odpowiedzialni za to, ile Boga biorą wasze dzieci z rodziny waszej, ze szkoły, z życia i wychowania publicznego. Rodzice Katoliccy! To jest wielka odpowiedzialność, zwłaszcza dzisiaj, gdy samo ustawodawstwo uzależnia niejako od waszej woli, gorliwości i uznania, czy dzieci wasze będą się uczyć w szkole religii, czy też nie. Ale pamiętajcie: najważniejszym ogniskiem świętości jest rodzina!

JESTEŚCIE ODPOWIEDZIALNI ZA KOŚCIÓŁ BOŻY W ŻYCIU PARAFIALNYM

Jesteście również odpowiedzialni za Kościół Boży w życiu parafialnym. W Liście Wielkopostnym24 nazwałem parafię „Świętą Matką Parafią”. Podkreślam to słowo: Święta – Matka Parafia! Ona Was, Najmilsze Dzieci, ochrzciła, ona Was jednoczy, rozgrzewa, krzepi Chrystusowym Ciałem, przepowiada Ewangelię każdemu dziecku i dłońmi kapłana nieustannie błogosławi. Święta Matka Parafia ma do waszej dyspozycji wszystko to, co ma diecezja i Kościół powszechny.

Jakżeż musicie być wrażliwi na to, żeby w życiu parafialnym była jak największa współpraca ojców duchownych i ojców rodzin! Musicie sobie już tu, u stóp Jasnej Góry, podać ojcowskie dłonie. Ojcostwo duchowne i ojcostwo kołyski płynie z jednego źródła: z ojcostwa Bożego. W waszych obejmujących się dłoniach spotykają się te same Boże energie. Niechże Was one łączą w miłości. Parafia to jest wspólna wasza sprawa. To jest dzieło ustanowione przez Boga w Kościele Chrystusowym, ażeby prowadziło Was, Dzieci Boże, na łono Ojca; aby to, co się narodziło z ciała, z krwi i z woli męża – w parafii z Boga się narodziło.

Oto najbardziej zasadnicze motywy waszej odpowiedzialności za Kościół Boży. Trzeba wspólnie pokonywać niebezpieczeństwa, które raz po raz rodzą się dla Kościoła Bożego. Jednym z nich jest zachwalana nadzieja na to, że lud zobojętnieje na prawdy wiary świętej, sam się odsunie od biskupów i kapłanów, a świątynie opustoszeją. Najmilsze Dzieci! Z pełną pokorą, świadomi naszej nieudolności w służeniu Wam, musimy wyznać, patrząc Wam w oczy i serca, że się tego nie lękamy! Musimy jednak potęgować jak najbardziej naszą religijność i pobożność, wierność służbie Bożej w niedzielę i święta, i w codziennej modlitwie rodzinnej, zwłaszcza wieczornej.

JEDEN JEST KOŚCIÓŁ CHRYSTUSOWY

Inną próbą rozbicia zwartości Kościoła świętego jest tworzenie jakichś polskokatolickich, jak się mówi, kościołów25. Jeden jest Kościół przez Chrystusa założony. Władza w tym Kościele została przekazana przez Chrystusa Piotrowi Pierwszemu26, aż do Piotra ostatniego, który się dziś nazywa Jan XXIII. On posyła biskupów, a ci posyłają Wam kapłanów. Nikt z nas nie jest sam z siebie posłany.

Nikt nie może dziś powiedzieć: wywieźcie mnie gdzieś i wyświęćcie na biskupa, a ja przyjdę i będę ratował Naród. To jest zuchwalstwo i samozwaństwo! Nie ma to już nic wspólnego z Chrystusem i Jego Kościołem! To nie jest Kościół Chrystusa, to jest Kościół „x”, czy „y”. A my jesteśmy Chrystusowi! Ślubowaliśmy wierność Jego Krzyżowi i Ewangelii, a nie takim czy innym samozwańcom, którzy się kreują na nowych biskupów w Ojczyźnie naszej. Bądźcie ostrożni! Pora jest ostrzegać! My pracujemy spokojnie. Żądamy szacunku dla Kościoła i dla naszych praw religijnych! Nie wzniecamy niepokoju i walki. Ale wtedy, gdy nasze uczucia są zadrażniane, gdy przez takie właśnie próby może zagrażać nawet niebezpieczeństwo walki religijnej w Ojczyźnie naszej, która spokoju potrzebuje, wtedy mówimy: nie wolno tego robić! Pokój religijny w Ojczyźnie naszej to nie jest tylko zagadnienie religijne, ale, że tak powiem, sprawa polskiej racji stanu! Należy zostawić Naród temu Kościołowi, który go od tysiąca lat pielęgnuje i prowadzi w bramy Tysiąclecia.

PANI JASNOGÓRSKA – „PRZYCZYNĄ RADOŚCI” OJCA ŚWIĘTEGO I NASZEJ

Kończę, Drogie Dzieci! Gdy przed dziesięcioma dniami wyjeżdżałem na konsekrację nowego biskupa sufragana w Opolu27, który jest tu dziś obecny wśród księży biskupów, wręczono mi depeszę od Ojca Świętego Jana XXIII. Byłem trochę zaskoczony, że Papież osobiście kieruje depeszę, takiego bowiem zwyczaju nie ma. Ale widocznie Ojciec Święty nie mógł opanować uczuć, które się w nim zrodziły. Dał im wyraz w tej depeszy. Cóż to były za uczucia? Wyjechał właśnie do swej letniej rezydencji w Castel Gandolfo na krótki wypoczynek. W rezydencji tej jest kaplica, a w niej – ołtarz Matki Bożej Częstochowskiej.

Gdy byłem w Rzymie, na konklawe, specjalnie tam pojechałem, bo w sąsiedztwie tej kaplicy umarł poprzednik Jana XXIII – papież Pius XII. Ostatnią swoją Mszę odprawił przy tym właśnie ołtarzu Matki Bożej Jasnogórskiej. Gdy jego Następca stanął przy tym samym ołtarzu, uderzyło go to, że ma u siebie, w swej prywatnej kaplicy – Matkę Bożą Jasnogórską. Wywołało to w nim taki duchowy wstrząs, że chciał dać wyraz swej radości i przysłał depeszę, która jest już w prasie ogłoszona. W depeszy tej Papież raduje się, że ma u siebie Matkę Jasnogórską, że do Niej się modli za cały Kościół powszechny w każdej Mszy świętej. Najmilsze Dzieci! Jaka to radość nasza!

Przypomnę Wam, co ten sam Papież w dniu swej koronacji, gdy w bazylice Świętego Piotra podszedłem do niego z hołdem, powiedział do mnie; najpierw po polsku: „Częstochowa, Częstochowa”, a potem po włosku: „Uczyńcie wszystko, aby się za mnie wiele modlono na Jasnej Górze”. Był tu kiedyś, tu się modlił i zostawił swój podpis w księdze pamiątkowej28. Wielkie wrażenie wywarła na nim Jasna Góra. Dlatego tak się ucieszył, że w prywatnej swej kaplicy ma Panią Jasnogórską. W depeszy tej była cała jego radość i ufność. Polecał się naszym modlitwom, co w tej chwili Wam przekazuję.

Jeżeli Głowa chrześcijaństwa, z daleka, ma tyle radości, gdy może wspomnieć Panią Jasnogórską, to cóż my, Bracia Kapłani, Ojcowie rodzin, Drogie Dzieci Boże?! Jak wielka jest nasza radość, że możemy tu być, że możemy tu stać, że jesteśmy tu społem i patrzymy w Jej spokojne i pogodne oblicze!

Niechżeż więc oczy wasze, Ojcowie duchowni i Ojcowie rodzin, najlepsze Matki, Droga Młodzieży i Dziatwo, zapatrzą się w to słodkie Oblicze Najlepszej naszej Matki. Niech z tego Oblicza płynie cała moc nasza, wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom, wierność łasce uświęcającej, prawom życia przyrodzonego i nadprzyrodzonego, życia ciała i duszy. To jest program, w imię którego wszyscy pracujemy.

Mszę dzisiejszą zaczynamy od słów: „Fundamenta eius in montibus sanctis – Kamienie węgielne budowania na górach świętych”29. Budujemy na żywym i wybranym Kamieniu, my, żywe kamienie Boga Żywego30. To jest trwałe budowanie w Ojczyźnie naszej! Budujcie na Nim dalej w waszym życiu rodzinnym i parafialnym.

U stóp Świętej Bożej Rodzicielki, Świętej Bożej Karmicielki, podajcie sobie dłonie, Ojcowie i Matki. Odczujcie znowu na swych dłoniach, związanych sakramentem małżeństwa, błogosławiącą, ojcowską dłoń kapłańską, abyście rodząc z ciała i krwi, rodzili również na żywot wieczny z Boga i Ojca naszego, przez Syna, w miłującym nas Duchu Świętym. Amen.

Źródło tekstu Zbiór. – Maszynopis autoryzowany.


1 Generałem Zakonu Paulinów był wówczas o. Ludwik Nowak.

2 Ewangelia z formularza mszalnego na 26 sierpnia, święto Najświętszej Maryi Panny Jasnogórskiej, czyli Częstochowskiej to Jan 2,1-11; MszRz (1958).

3 Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej jest świętem nie tylko religijnym, ale też polskim ze względu na rolę, jaką kult NMP Częstochowskiej odegrał i odgrywa w historii naszego Narodu.

4 Hymn Veni Creator Spiritus – O Stworzycielu Duchu, zstąp rozpoczyna liturgię sakramentu małżeństwa; MszRz (1958).

5 MszRz (1958) – Jan 2,5; do cytowanego wersetu Autor dodał „mój Syn”.

6 Por. BWuC 36 – Łk 1,15-17.

7 Por. tamże – Mt 5,18.

8 Por. BWuC 35 – Jan 3,1-21.

9 Por. tamże – Jan 3,10.

10 Por. tamże – Jan 3,5-7 oraz Jan 1,13; por. BT IV – J 3,5-7; 1,13.

11 Dąbr; w cytowanym wersecie wyrażenie „gdy jest już starcem” Autor zmienił na „gdy już jest starcem”; podane po tym i następnym cytacie siglum pochodzi z BWuC 35.

12 Tamże, zob. przypis poprzedni.

13 Por. BWuC 56 – Rdz 1,28.

14 Por. tamże – Rdz 4,1.

15 Modlitwa Pańska; por. BWuC 36 – Mt 6,9.

16 Jak w przypisie 13.

17 Według katolickiej nauki społecznej prawo posiadania własności osobistej i rodzinnej, wraz z obowiązkami społecznymi ciążącymi na tej własności, należy do przyrodzonych praw człowieka.

18 „Największa akcja pacyfikacyjna przeprowadzona przez niemieckiego okupanta miała miejsce między listopadem 1942 r. a sierpniem 1943 r. w rejonie Zamościa, który został wytypowany jako teren przeznaczony na kolonizację niemiecką i ukraińską. Z około 300 wsi wysiedlono ponad 100 000 polskich chłopów. Tych, którzy byli zdolni do pracy, wywieziono do Rzeszy niemieckiej. Dzieci deportowano z zamiarem poddania ich germanizacji. (…) Resztę rozproszono po całej Generalnej Guberni” (Polsce okupowanej przez Niemców). (wg N. Daviesa, Boże igrzysko, II, 568).

19 Ksiądz Prymas był biskupem – ordynariuszem lubelskim w latach 1946-1948.

20 Pierwsze słowa słynnego monologu postaci tytułowej tragedii Hamlet Szekspira.

21 Z rytu sakramentu małżeństwa – słowa kapłana wypowiadane po złożeniu przysięgi małżeńskiej; MszRz (1958).

22 Por. BWuC 36 – 1 Kor 6,19-20.

23 „[Chrystus Pan] udziela małżonkom chrześcijańskim, mocą małżeństwa podniesionego do godności sakramentu, specjalnego apostolskiego mandatu, posyłając ich jako robotnikówów do swojej winnicy, a w sposób szczególny na pole życia rodzinnego”; Jan Paweł II, Familiaris consortio 71.

24 Listem Wielkopostnym Prymasa Polski w 1959 jest tekst nr 3, ale zagadnienie, wspomniane w tekście przez Autora, porusza on w swoim Liście na trzeci rok Wielkiej Nowenny – jest to tekst nr 22.

25 Ksiądz Prymas nawiązuje do bolesnego faktu rozbijania zwartości Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce przez prawne i finansowe popieranie przez rząd PRL działalności duchownych Kościoła polskokatolickiego. Wielu z nich rekrutowało się z księży, którzy odeszli od karności Kościoła rzymskokatolickiego. Do nich należał ks. dr Maksymilian Rode. W grudniu 1958 otrzymał on stanowisko wikariusza generalnego w kościele polskokatolickim (założonym w USA na przełomie XIX i XX wieku). Ksiądz ten otrzymał sakrę biskupią poza jednością z Ojcem Świętym, w starokatolickiej katedrze św. Gertrudy w Utrechcie 5 lipca 1959. W porozumieniu z władzami państwowymi bp M. Rode wyznaczył jednostki administracyjne Kościoła narodowego – diecezje i dekanaty. Duchowni Kościoła polskokatolickiego otrzymywali pensje od rządu PRL.

26 Por. BWuC 36 – Mt 16,15-19 i J 21,15-17.

27 Zob. tekst nr 63.

28 Zob. DZ IV, s. 344-347, 370-378, 389-390.

29 Początek Introitu Mszy świętej z 26 sierpnia – na święto Najświętszej Maryi Panny Jasnogórskiej, czyli Częstochowskiej i tł. łac. tegoż; Msz Rz (1958) – Ps. 86,1; por. BT IV – Ps 87(86),1.

30 Por. BWuC 36 – Ef 2,20-22.